Kilka minut do śmierci
Jakiś podatny na extrenne sytuacje jest nasz Wasilkowski rejon.
Na początku latem pisałem o pożarze na bazie naftoproduktów koło Wasilkowa.
Smród docierał do miast i wsi w róże wiatrów na odległość ponad 70 km.
Na koniec lata zatruto chemikaliami jedyną rzekę w naszym rejonie.
Jesień rozpoczęła się wyschnięciem studni, płytkich jezior i stawów.
Aż przyszedł poniedziałek 11 października. Odwiozłem wnuczkę do szkoły i po powrocie do domu przystąpiłem do pracy na komputerze.
Dzień jak dzień, ale charakterystyczny gwałtownym obniżeniem temperatury.
Ponieważ marzną mi nogi, to rozpaliłem kocioł i zajrzałem na FB.
Przeglądam informacje i w pewnym momencie zamarło mi serce na myśl o tym, co muszą czuć rodzice, którzy dowiedzieli się o zawaleniu szkoły tak, jak ja, z Internetu.
W pierwszy moment przyszła mi do głowy myśl o ilościach ofiar. Zacząłem szukać informacji w lokalnych zasobach i zorientowałem się, że obwaliły się korytarze ... na których w ten moment nie było dzieci, gdyż one siedziały w klasach na lekcjach (na zdjęciu widać drzwi do klas).
Od śmierci dzieliło dzieci 10 minut.
Po tych 10 minutach byłaby duża przerwa i wszystkie dzieci byłyby na korytarzach.
Wziąłem nitrogliceryn i przez cały dzień śledziłem za informacjami z "linii frontu". Informacje potwierdzały, że nie zaczepiło żadnego dziecka.
Wczoraj jak zwykle odwiozłem wnuczkę do szkoły i gdy wracałem do domu rozległ się dźwięk telefonu. Dzwoniła mama wnuczki i poprosiła mnie, żebym wrócił po nią do szkoły, gdyż w szkole jest jakaś poważna awaria i dzwoniła nauczycielka, że nie będzie nauki.
Po południu zadzwoniła do wnuczki jej koleżanka i oznajmiła, że nauki nie będzie do końca miesiąca (wyobrażacie sobie radość wnuczki?).
Mówię jej: Malucha, nie mów hop zanim nie przeskoczysz. Mama zadzwoni do nauczycielki i się dowie o dalsze działania.
Dostaliśmy potwierdzenie, że w środę wnuczka też ma wolne. Rozczarowanie było widoczne, ale w końcu przeważyła myśl, że ... lepszy wróbel w garści ...
Dzisiaj około 11:00 dzwoni na mój telefon mama Daszy i informuje mnie, że szkoła będzie zakryta do ... końca miesiąca.
Zdażyła się poważna awaria systemu grzewczego i zalało szkołę od dachu po piwnice.
P.S.: Ile jeszcze szkół wyjdzie ze stroja w związku z rozpoczęciem sezonu grzewczego?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo