Caracale "odleciały", ale smród po nich został w RP
W swoim pierwszym artykule o Caracalach napisałem tezę, która nie dotarła do świadomości wszystkich czytelników tamtego tekstu, a ma ona fundamentalne znaczenie dla moich rozważań w tym temacie:
# Ja nie uczestniczyłem w negocjacjach na temat zakupu śmigłowców dla urzędasów z kraju nad Wisłą. #
To nie był zakup, który miał poprawić obronność naszego kraju. To nie był zakup dla armii, a już tym bardziej dla służb specjalnych.
I było o tym wiadomo już kilka tygodni po samej procedurze przetargowej, gdy w przestrzeń publiczną wrzucono kilka interesujących informacji, z których najważniejsze były dwie:
1. Kuwej wybrał te same helikoptery dla swojej armii, ale jedna sztuka dla Kuwejtu miała kosztować 33 mln EURO, a dla dla nas 62 mln !!!
2. Zużycie paliwa na km lotu przez Caracale jest 3 razy większe niż konkurencyjnego Black Hawk.
Już te dwie informacje powinny były dyskwalifikować Caracale w tym przetargu, ale ... doszło do paradoksalnej sytuacji.
PiS w kierownictwie którego są sami "jastrzębie" i hieny (Kaczyński, Macierewicz, Ziobro, etc.) ciągnęło rozmowy z Francuzami o offsecie prawie rok czasu, chociaż doskonale wiedziało, że dojdzie do zerwania rozmów.
Pytanie - dlaczego?
Inne tematy w dziale Polityka