waldemar.m waldemar.m
106
BLOG

Oficjalna nauka kolejny raz w globalnym ataku

waldemar.m waldemar.m Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Historia nauk przyrodniczych wielokrotnie była świadkiem tego, że oficjalne instytucje (np. rządy wielu krajów, organizacje religijne, etc.) upowszechniały w skali świata (rozumianego jak Ziemia) fałsz i pseudo-wiedzę na temat zjawisk i praw nimi sterujących mających miejsce na tym globie kosmicznym.

Aktualnie, kolejny raz jesteśmy świadkami zmuszania ludzi do przyjęcia kłamstwa o tej przyrodzie, która jednocześnie jest kolebką życia we wszechswiecie, a tym samym istnienia cywilizacji ludzkiej.

Kłamstwo to brzmi w lapidarnym ujęciu:

Klimat Ziemi, jako globu planetarnego, zależy od działalności przemysłowej człowieka, w tym od rodzaju źródeł i zasobów wykorzystywanej energii. A jak tak, to może być przez człowieka zmieniony za życia jednego pokolenia Ziemian.

Każdy autentyczny geofizyk,astrofizyk i klimatolog (czyli ten, kto nie ma dostępu do grantów) orzeknie, że nie istnieją empiryczne dowody na prawdziwość powyższego zdania, a dotychczas zdobyta wiedza z tej dziedziny swą strukturą logiczną nadaje temu zdaniu postać nonsensu, ale ci autentyczni mogą tylko pluć na prawo i lewo na salonach, gdyż wpływ na oficjalne insytucje mają zawsze typy pazerne i dlatego gotowe poprzeć każdą bzdurę zawiniętą w ładny papierek.

Kto dzisiaj pamięta Giordano Bruno?

Kto pamięta te tysiące uczciwych naukowców, których dzieła przeszły do lamusa historii, gdyż nie wpisywały się nurt oficjalnej nauki.

Dobrze rozwijająca się korpuskularna teoria światła, trafiła na swojej drodze na zmyślicieli takich modeli, które pozwalały mózgowi odpocząć od żmudnych poszukiwań odpowiedzi na te pytania, które przed cywilizacją stawiała przyroda.

Pierwszego gwałtu na zdrowym ciele metod naukowych badania przyrody nauka postawiła rękoma swojego przedstawiciela Huygensa.

Czyż trzeba przypominać rolę Maxwella, który kroił jak konował po żywemu ciału elektryczności i magnetyzmu. A przecież, gdyby nie odrzucił rezultatów eksperymentów, które sam przeprowadził (pomiar prędkości prądu), to historia nauki toczyłaby się po innych koleinach.

A dalej, to już było prosto.

Wyodrębniono "królową nauk", a ta poczuła się "carycą rozpustną" i podporządkowała sobie nauki przyrodnicze, odpierając im pierwiastki humanistyczne.

Czego jest warta historia dwóch produktów opartych na spekulacji matematycznej, a nazywanych do dzisiaj teoriami (STW, OTW) o zasięgu globalnym, chociaż mieszczącymi się w granicach lokalnych, a firmowanych przez filuta, ale z dobrymi (bo żydowskimi) korzeniami.

A dalej to już całkiem lekko poszło, można powiedzieć, że z górki.

QM, SM, FM, PM, i tak dalej, zgodnie z alfabetem. Do tego struny, brany, bramy, i kalitki.

Kolory, zapachy, aromaty, fale grawitacyjne, etc.

Jeżeli jedni mogą sobie pozwolić na trwonienie miliardów na poszukiwania Higgsa, Miksa i Psiksa, albo upomnianych fal kosmicznych, to dlaczego inni nie mieli potracić miliardów na zalesianie naszej planety i rozwój alternatywnych źródeł energii?

Z tego drugiego i tak pożytek będzie większy.

I może miej przypadnie na takie bzdury, jak program LIGO!

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Technologie