Jedno z najpopularniejszych polskich powiedzonek zaczyna się od słów "Już starożytni Rzymianie ..."
Rezultat znamy: fizyka polska ciągnie się w ogonie wszelakich nauk. Przedstawicieli tej nauki charakteryzuje barbarzyństwo, nepotyzm, chamstwo przełożonych wobec podwładnych i wszystkich inaczej myślących, bezmyślność (np. eine), odtwórczość, etc.
Wystarczyło "uderzyć w stół" a dane środowisko aż zakipiało od nadmiaru trującego jadu wypluwanego z ust fizykalnej sfory z każdym kłamstwem i zmyśleniem. Rolę przysłowiowych "nożyc" odegrała tym razem notka Bogusława Zawadzkiego "Błędy fizyki oficjalnej w opisie magnetyzmu", pod którą swoje komentarze zbiegła się zostawić cała fizykalna sfora produkująca się na Salonie.
Mnie też przyciągnął tytuł, gdyż chciałem przekonać się, że znalazł się na Salonie24 chociaż jeden osobnik, który dał świadectwo, że rozumie takie zjawisko, jak magnetyzm, ale ... pełen rozczarowania muszę konstatować, że zawiodłem się.
On nie wskazał błędów fizyki oficjalnej w opisie magnetyzmu. On wskazał zmyślenia i jawne idiotyzmy w tych opisach. I nie trzeba ich szukać w jego tekście ze świecą. Każde zdanie jego tekstu to potwierdzenie moich słów. Wystarczy zastanowić się nad sensem pierwszego zdania tekstu p. Zawadzkiego:
Według fizyków jeżeli obok siebie leżą dwa przewody i w każdym z nich płynie prąd w tym samym kierunku to występujące między nimi przyciąganie tłumaczy szczególna teoria względności i związane z tym skrócenie Lorentza. W wyniku tegoż skrócenia przyciąganie ma być oddziaływaniem elektrycznym pomiędzy elektronem z jednego i powierzchnią drugiego przewodu.
Czy ktoś zmierzył kiedykolwiek i gdziekolwiek jakiekolwiek skrócenie Lorentza?
Czy ktokolwiek na Salonnie chociaż jednym słowem skomentował moją analizę tak zwanej STW, w której dowodzę, że jedynym wnioskiem, jaki można sformułować, po przeczytaniu 3-stronicowej pisulki A. Einsteina z 1905 r., jest konstatacja, że promieniowanie gamma to strumień cząstek elementarnych posiadających masę.
Czy mogą elektrony jednego przewodnika oddziaływać z powierzchnią (rozumiem, że to skrót myślowy, a w rzeczywistości chodzi o zewnętrzne atomy struktury przewodnika) drugiego? Odpowiedź na tak postawione pytanie znajdujemy w komentarzach pod notką. Będą cytaty.
Po takim szokującym wstępie, autor sam sobie zadaje pytanie:
Gdzie tkwi błąd fizyków?
I nie czekając na nic, sam sobie odpowiada:
W ograniczonym spojrzeniu na doświadczenie.
Szanowny Bogusławie Zawadzki!
O jakim doświadczeniu Pan pisze?
O Feynmanie jeżdżącym okrakiem na swobodnym elektronie w przewodniku?
O takim, w którym badacz widzi swobodne elektrony podglądające przez siatkę struktury przewodnika skrócenie innego przewodnika leżącego w pobliżu?
Czy nie dostrzega Pan, że dał się wpuścić w maliny idiotom piszącym książki i artykuły sygnowane piętnem "Fizyka"
cdn.
Inne tematy w dziale Technologie