Inspirowany propozycją prezydenta Ukrainy, żeby w nowym ukraińskim rządzie zatrudnić zagranicznych specjalistów, zdradziłem, że jestem na etapie kontaktu z wice-premierem Grojsmanem, który w Ukrainie odpowiada za reformę w sferze budownictwa, a w szczególności za przygotowanie sanacji budynków mieszkalnych wykonanych z wielkiej płyty.
Dałem do zrozumienia, że jestem specjalistą w tej dziedzinie, i właśnie dlatego zostałem zaproszony do Ukrainy 20 lat temu, żeby wdrożyć taki program, jaki zainicjowałem w Polsce.
Odezwały się nieliczne głosy życzące mi powodzenia, ale chyba te życzenia były wypowiedziane nie w tą minutę, gdyż w ciągu 2-3 dni sytuacja radykalnie zmieniła się. Wprawdzie Grojsman już wie o moim istnieniu, ale on sam zmienił miejsce pracy, tj., przeszedł do pracy w parlamencie na posadę spikera.
Były też głos stałego czytelnika mojego bloga, który znając moje fatalne położenie materialne zaproponował mi skontaktowanie się z jednym z najbogatszych Polaków, Krzysztofem Grządzielem, tyle że nie napisał w jakim celu.
Kilka godzin przed ukazaniem się tego komentarza otrzymałem list z Warszawy, w którym kolega przysłał mi link do wywiadu z ... Krzysztofem Grządzielem! List był zatytułowany następująco: "Czy znasz tego faceta?"
Okazało się, że znam i jak mi się wydawało, bardzo dobrze.
Gdy ja rozkręcałem program termoizolacji budynków mieszkalnych, on likwidował Komitet Wojewódzki PZPR. Razem byliśmy radnymi Rady Miasta Włocławka.
Gdy mnie wykańczała mafia budowlana (rękoma Izby skarbowej i Urzędu Skarbowego) on zajmował się swoimi sprawami (nie wchodziliśmy sobie w drogę). Inna sprawa, że ja nigdy nikogo nie prosiłem o jakąkolwiek pomoc.
Wywiad który przeczytałem okazał się bardzo ciekawy i bardzo, ale to bardzo pouczający.
Krzysztof nie od razu odniósł sukces. Dwa jego pierwsze zaczynania biznesowe skończyły się totalnym fiaskiem. "Sukces" odniósł dopiero wtedy, gdy z członkiem rodziny (nie pamiętam, czy to był kum, brat, czy szwagier) zdecydowali się na zakup w leasing maszyn do produkcji zakrętek do butelek dla Polmosu.
Ja nie uczestniłem w starcie tego biznesu, ale mając wieloletnie doświadczenie mogę zrobić symulację tego startu:
1. Któregoś dnia siedział Krzysztof przy rodzinnym stole z członkiem rodziny i ... chłopcy sobie nie odmawiali, czyli spożywali jakiś alkoholowy produk Polmosu.
2. Upomniany już członek rodziny, wyjął z rąk Krzysztofa zakrętkę od butelki i zaczął snuć opowieść: "A ty wiesz, że jest taki Polmos, którym kierują moi kumple i oni tam potrzebują zakrętki do butelek".
3. I tak od słowa do słowa okazało się, że oni są gotowi podpisać kontrakt na dostawy horendalnej ilości zakrętek, a kontrakt ten można założyć w firmie leasingowej pod zakup maszyn dla ich produkcji.
4. To był dzień, gdy komunist Grządziel, przekształcił się w specjalistę Grządziela.
5. Reszta to było dzieło techniki. I tak Specjalista Grządziel przekształcił się w bogacza Grządziela (daj mu Boże szczęście i dalej).
Jak więc widzicie, dla zdobycia bogactwa nie trzeba być specjalistą, albo mieć talent. Wystarczy mieć odpwoiednie kontakty i pić w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Czy ja zwracałem się do niego z prośbą?
Tak, kiedyś, to znaczy kilka lat temu. Nie, nie prosiłem jałmużny. Proponowałem mu wspólny biznes, ale on odmówił. Zrobił to w takim stylu, że ja już po kilku słowach zrozumiałem, że mam zapomnieć telefon do niego.
Zapomniałem!
Może kiedyś napiszę kilka słów o polskich biznesmenach, którzy próbowali robić biznes w Ukrainie i czym się to skończyło.
A teraz zajmę się analizowaniem pewnych zagadnień z nauk o przyrodzie.
P.S.: A tak ogólnie, to Krzysztof był i chyba już zostanie porządnym kolegą i obywatelem.
Inne tematy w dziale Polityka