i nawet jak nie jesteś głodny/a, to i tak pozwalasz sobie na jedzenie. Taki mały, śmieszny gadżet może mieć wpływ, choć łakomczucha chyba nic nie powstrzyma. Najwyżej on sam, gdy zrozumie z czego to wynika.
Świnka, która chrumka, gdy otwiera się lodówkę, bo reaguje na światło, może przypomnieć łakomczuchowi, by zrezygnował z dodatkowej porcji niepotrzebnych kalorii. Ja kupiłam tę świnkę, bo zwyczajnie mi się spodobała, a także dlatego, że czasem odzywa się we mnie dziecko.
Tu jest artykuł o zajadaniu stresu, bo to jest jedna z przyczyn sięgania po przyjemność, gdy coś człowieka zdenerwuje. Jest stres, to zaraz trzeba zafundować sobie nagrodę, a dodatkowo jeszcze nadwagę. Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę, że przeważnie dzieje się tak w trójkącie, stres - jedzenie - nagroda i nie dotyczy to tylko jedzenia, ale również innych spraw.
Zauważyłam, że jest coraz więcej ludzi otyłych i znacznie więcej takich monstrualnie puszystych, np. u mnie w pracy. Wiek nie gra roli, młodzi i starsi napompowani słodyczami, gotowymi i tłustymi posiłkami, jedzący w biegu, to widok coraz częstszy. I tak, jak ich obserwuję, to te kilogramy nie robią nich wrażenia.
"Sięgamy też po tłuste, mączne i pikantne. Jemy przy tym, dopóki nie poczujemy, że jest nam... trochę niedobrze. Dzieje się tak, ponieważ w rzeczywistości działamy pod wpływem głodu psychicznego, nie fizycznego, a za apetytem na słodkości i fast-foody kryje się potrzeba spokoju, radości, bezpieczeństwa."
Ze stresem jest im źle i z przejedzeniem też, a mimo to dalej stosują tę strategię.
Ci ludzie nie są w stanie zrozumieć, że te "przyjemności" nie dadzą im tego, czego szukają i oczekują. Dla nich to "najłatwiejszy" sposób, niż zajrzenie w głąb siebie, choć ja akurat wiem, że jest na odwrót. Z tym, że ja byłam kilkanaście lat temu na terapii, bo nie wiedziałam, co jest we mnie takiego, że jest mi z ludźmi źle.
Nigdy się nie obżerałam, nie musiałam kontrolować swojej wagi, bo lepiej kontrolować co i kiedy się je - to łatwiejsze, choć innym wydaje się za trudne.
Z tą świnką jak ze spinnerem. Gdy człowiek sam nie wie o co chodzi, to funduje sobie gadżet i myśli, że sprawa sama się załatwi. Reklamodawcy zrobią wszystko, by sprzedać produkt, choć doskonale wiedzą, że nie spełni pokładanych w nim nadziei. Może być najwyżej zabawką dla dziecka, czy ozdobą półki, jak w moim przypadku. Z drugiej strony taka świnka jest dobrym pretekstem, bo może choć kilka osób sięgnie do swojej podświadomości i zobaczy coś, z czego wynika obżarstwo.
Na pewno nie z miłości do jedzenia.
Dla mnie życie jest czymś najlepszym, co mogło mi się przytrafić kiedykolwiek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości