Wczoraj prezes Kaczyński zażartował(podobno to był żart, ale kto go tam wie), że: przegrana z Portugalią będzie kompromitacją Tuska. Powiedziałbym inaczej - tylko pisowcom zależy na kompromitacji reprezentacji Polski. Wyczekują organizacyjnej klapy(w szczególności), jak sucha ziemia dżdżu. Pisowcy już tak mają, że boją się narodowego optymizmu, dumy po ewentualnym wyjściu z grupy "śmierci". Pisowcy boją się wreszcie tego, że Polaków łączyłoby coś innego niż przytłaczająca historia. Z kolei, Euro 2012 jest szansą dla Tuska na przykrycie bieżących problemów zarówno tych ekonomicznych, jak i autostradowych. I premier nie miałby powodów do zmartwień, gdyby nie denna gra naszych kopaczy. Jak stwierdził mój znajomy - wczoraj "zagrał" jedynie stadion. Jakiś idiota mówił wczoraj w tivi, że zapłacił za bilety 180 zł.; i nawet mecz mógłby się nie odbyć, bo zaczął sobie "zwiedzać" okolice. Nikt nie musiał wczoraj szukać Jelenia na boisku. Tam było 50 tyś. jeleni, którzy zapłacili za to "widowisko". Portugalia, która przyjechała sobie pobiegać. Nani, który z uporem maniaka nie podawał, choć w meczu o stawkę z pewnościa nie pozwoli sobie na nonszalancję. CR7, który "szczelał", a właściwie podawał do Szczęsnego z 30 metrów. Nic dziwnego, że został wygwizdany. Symulki...Przestoje. Po naszej stronie dziesiątki niecelnych podań, niefortunne "wybicia" na trzydziesty metr, dziurawa obrona i straty. Chaotyczne ataki trójką, może czwórką zawodników. Kontra, która najczęściej kończyła się wycofaniem do Szczęsnego. A prawdziwą perełką były te "dośrodkowania" na bliższy słupek. Tak beznadziejnie bitych rożnych, jak żyję, nie widziałem. Czym się tu właściwie podniecać? Cholera wchodzę niebezpiecznie w buty pisowców. Skoro jestem malkontentem, to z pewnością jestem pisowcem. Taki szantaż stosują teraz platfusy na forach onetu. Niech żyje hura optymizm i bicie głową w mur, tym razem portugalski mur, a za sto dni rosyjski, grecki i czeski. Jak we wstępie, już Tusk zagrałby lepiej od tych kopaczy z łapanki. Ma stosowne eksperiencje(podobno gra dwa razy w tygodniu). A jak jest regularność, to jest dobrze - jak mawiał mój trener. ;]
ps: A idź pan w *** z takim dopingiem - stwierdził wczoraj jakiś facet w pubie. Serdecznie go pozdrawiam...
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości