Tak na chłodno, chciałem podzielić się z wami moimi przemyśleniami odnośnie prowadzenia kampanii przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak tytuł wskazuje nie będzie to laurka, pean ku czci sztabowców. I nie chodzi mi o wynik wyborczy partii Jarosława Kaczyńskiego. Bądźmy szczerzy, tylko najwięksi optymiści mogli prognozować lepszy wynik PIS niż cztery lata temu. Wyborcom PIS marzył się na tyle "niski" wynik PO, by ta musiała wykrwawić się w koalicji z SLD lub Palikotem. Do przełknięcia była różnica trzech, może czterech procent na korzyść Platformy. Ale nie 10 % !!! Oczywiście media mają swój udział w porażce Prawa i Sprawiedliwości. Nie będę jednak o tym szerzej pisał. Lwy salonowe już mnie wyręczyły. Kampania PIS, w moim odczuciu, była tragiczna. Większość komentatorów sceny politycznej wytyka Jarosławowi Kaczyńskiemu pomysł z wydawaniem książki. Że to błąd itp. A jeszcze dwa tygodnie temu wszyscy chwalili go za ten ruch. W TOK FM panna Laszuk wychodziła z siebie, by pokazać jak to Kaczyński obchodzi prawo wyborcze. Wszystkim krytykantom nalezy przypomnieć, że i Tusk i Palikot również przygotowali swoje "dziełka" na potrzeby kampanii. Przecież nie o samą książkę chodzi. Ale o to co się w niej znalazło. Czy edytor, jeśli takowy był, odrobił lekcję z „zakamuflowaną opcją niemiecką”? Oczywiście jest to pytanie retoryczne. Trzeba to powiedzieć uczciwie, książkę przygotowano niechlujnie i pospiesznie. Dalej, brak stanowczego sprostowania: „co pan prezes miał na myśli” pisząc to i to. Wyraźne poddenerwowanie Jarosława Kaczyńskiego pytaniem redaktora Sobieniowskiego. W ostatnim tygodniu przed głosowaniem pan prezes poszedł na wojnę z mediami. Bardzo nierozsądnie. Teksty z salonu24 typu: Kaczyński wygrał z Lisem tylko mnie śmieszyły. Obudźcie się, Lis nie miał czego stracić. Nie jest politykiem. Jarosław Kaczyński stracił natomiast bardzo wiele. Wieszanie psów na Ziobrze, czy Kurskim za popieranie tego czy innego polityka jest po prostu żałosne. W pierwszej kolejności powinien odpowiedzieć ten, który doradził panu prezesowi wywiad z Lisem. Wszystko inne było tylko pochodną tej medialnej katastrofy. Idźmy dalej. Bilboard: Tusk=Palikot w rządzie. Za pieniądze PIS-u nakręcono wyborców Palikotowi. Przyznacie chyba, że jest to ewenement na skalę światową. Tusk umiejętnie grał w kampanii strachem przed kryzysem gospodarczym. Kreował Rostowskiego na jedynego(czyt. odpowiedniego) człowieka do roli skarbnika w trudnych czasach. Kandydatem PIS-u na Ministra Finansów była pani Szydło. Czy przez ponad rok od tragicznej śmierci pani Natalii-Świat, w partii Jarosława Kaczyńskiego nie mogła znaleźć się osoba kompetentna w sprawach finansowych? Cały ten cyrk z Zytą Gilowską, uprzytomnił elektoratowi, że w pisie dominuje mizeria intelektualna. Czy ktoś próbował przekonać profesora Bugaja? Spot Platformy: „Oni pójdą na wybory”, aż prosił się o ripostę. Doczekaliśmy się za to słabo słyszalnych hasełek wyborczych w radiu. Mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością: PIS nie uczy się na błędach. Przykład? W ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej Jarosław Kaczyński pojechał agitować ścianę wschodnią. Pojechał przekonywać przekonanych. W tym roku to samo. Czy prezes PIS zawędruje kiedyś do Szczecina, czy Wrocławia? Tak się nie wygrywa wyborów. Czy strategią PIS-u była obrona stanu posiadania z 2007 roku? Rewolucja urbanowska o pardon orbanowska to na razie śpiew przyszłości. Trzeba sobie powiedzieć uczciwie, narracja Platformy zwyciężyła nie tylko przy wielkim udziale mediów, ale i „nic nie robieniu” pisu.
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka