Obiektywny inaczej Obiektywny inaczej
198
BLOG

I tak nie zmienisz kraju, ale idź na wybory

Obiektywny inaczej Obiektywny inaczej Polityka Obserwuj notkę 2

Kancelaria Prezydenta zorganizowała konferencję poświęconą partycypacji wyborczej Polaków. Fajnie, pomyślałem. Jak zwykle troszczą się o frekwencję przed wyborami. A przez 4 lata mają nas w d***e. Zaproszone "ałtorytety" przekonywały, jak ważne jest uczestnictwo w tym, no, jak mu tam, "święcie demokracji". Wynik? Bezdenna głębina frazesów, kupa nic nie znaczących diagnoz. Premier Mazowiecki wygłosił tyradę o "ułatwieniach dla tych, którym się nie chce". Irena Lipowicz, RPO przekonywała do dania drugiej szansy. Cytuję z pamięci: "może jesteście zawiedzeni, może politycy się nie sprawdzili, ale znajdźcie kandydata, któremu dacie jeszcze jedną szansę". Może od razu trzeba było powiedzieć, by wyborcy dali JESZCZE JEDNĄ SZANSĘ PO. W opinii pani rzecznik, należy uruchomić "zdrową rywalizację" między krajami Unii o frekwencję. W takim wypadku, niektórzy Polacy wzorem Stachanowców wyrobią i 400 % normy, byleby znaleźć się w czubie europejskich demokracji. Nie od dziś bowiem wiadomo, że za prestiżem fundusze sznurem. Czy jakoś tak. Dobitnie pokazał to casus Jerzego Buzka, który "tyle może" w PE. Pani Lipowicz dodała ponadto: "że są też wyborcy, którzy uważają, że "niepójście do głosowania jest ważnym sposobem objawienia swojej krytyki". Dlaczego tak się dzieje? Jak z tym walczyć? Tego nie usłyszeliśmy. No bo, jak można przekonać 50 % społeczeństwa, że idąc na wybory coś zmieniamy. Ba, I TO NA LEPSZE. Nie raz słyszałem z ust mieszkańców Polski B, że "wszyscy politycy to złodzieje". Ludzie są zawiedzeni, zawiedzeni transformacją. Grono wykluczonych się powiększa. Gdyby Polacy B, C i D nie czuli się w tym kraju tak wyobcowani, może frekwencja byłaby większa. Jeśli ktoś po 20 latach nieustanego niedotrzymywania obietnic, nie żyje w drugiej Japonii, Irlandii, ani na zielonej wyspie, to ma prawo się na wszystkich polityków wypiąć. I nie jest to przejaw obywatelskiego nieposłuszeństwa, jakby chciały to widzieć "mądre głowy". To po prostu poczucie egzystowania w czymś nierealnym, politycznym matriksie. I  właśnie takiej diagnozy zabrakło na konferencji. Musiało zabraknąć, bo przecież jest tak przepięknie, a może tylko normalnie. 

"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka