Podobno nie można się nauczyć bycia homoseksualistą. Podobno żaden heteryk nie polubi zabaw homo, ani żaden homo nie znajdzie upodobania w płci przeciwnej...
Przyjmijmy, że tak jest.
No dobra. A co z biseksualistami?
Może biseksualista, który nigdy nie spóbował seksu z tą samą płcią będzie heterykiem? O ile w wypadku homoseksualistów genetycznych (przyjmijmy, że tacy są) bycie heterykiem jest udawaniem i dławieniem prawdziwej orientacji to w wypadku biseksualisty tak nie jest: on rozładowuje popęd w ramach swojej orientacji...
Może zatem ochrona dzieci przed propagandą seksualną ma sens - przynajmniej jeśli chodzi o dzieci z potencjałem do obydwóch zachowań?
Amin
PS. Acha, byłbym zapomniał: podobno ogromna większość z nas jest w swoim potencjale biseksualna. Tak mówił sam pan Kinsey na podstawie swoich wiekopomnych badań.
--------------------------------------------------------------
Niestey nie zdążyłem z tekstem apologetycznym. Gdyby ktoś czekał na ten tekst to przepraszam. Za to widzę wyraźnie, że powstaje cykl pt:
"Listy starego apologety do młodego".
Pierwszy list:
"Jak sobie radzić z racjonalistycznym antyklerykalizmem, albo rzucanie kamieniami"
Drugi list:
"Zmartwychwskrzeszenie"
Inne tematy w dziale Polityka