"Spokojnie, spokojnie, moja dumna kocico" - rzekłam do damy syberyjskiej, gdy w zadziwieniu (fascinans) i trwodze (tremendum)* zerkała na nową wersję Salonu.
"Spokojnie, powolutku i wspólnie ogarniemy to nowe, niespodziewane, intrygujące" - dodałam, bo syberyjska łapą szturchnęła monitor. "Nie bądź zachłanna, nie spiesz się, nie ulegaj pozorom. Wszak nastał czas postu i pokuty, i nawrócenia..."
Nierozpoznane, a wabiące, ma nie tylko powaby, ale i cenę. Bo nowym, nieznanym, o ile zechcemy je spożyć zgodnie z rutyną właściwą strawie codziennej, można się zadławić.
To, że syberyjska niewiele wie o rozwadze, wymusza moją, opiekunki, czujność. Wszak wzięłam to kocie istnienie w domowy jasyr, a tym samym zobowiązałam się zapewnić jej dobrostan. I póki co, jakoś zapewniam.
Nie tylko reglamentuję karmę, ale i regularnie kiziam, a syberyjska, mimo że nie wie nic o domowym mirze, to skwapliwie z niego korzysta.
Nie wie też kocica, że coraz trudniej mi nadążać za światem, że tzw. nowoczesność i cyfrowość coraz bardziej mi się wymykają. Nie wie, jak podli i cyniczni są rządzący i zarządzający. Nie wie, jakimi głupcami są urzędasy od systemu. I nie wie, że niszczenie człowieka zaczyna się od zniszczenia słów o człowieku.
Prawdę mówiąc, syberyjska raczej niewiele wie.
Nie ukrywam, że jej zazdroszczę. Nie złorzeczy, nie przewiduje. I nie karmi się nadziejami. Ot, co najwyżej ponarzeka nad pełną michą czy bezczelnie wykradnie smakołyk z ukrycia. To wszakże akcydensy, niewarte komentarza.
Syberyjska, mówiąc wprost, jest racjonalna i asertywna do bólu. I jest bezwzględnie nieludzka.
***
Z tych trzech - wiary, nadziei i miłości - może i najważniejsza jest miłość, jednak to nadzieja odróżnia nas od zwierząt.
Niby tak, ale jest taki fragmencik, lozański wierszyk późnego Mickiewicza, szybko pisany dystych o powadze spraw prostych, w którym właśnie zwierzątko służy rodzajowi ludzkiemu przykładem: "Uciec z duszą na listek i jak motyl szukać / Tam domku i gniazdeczka"**.
Jeśli nie nadzieja, to może tęsknota odróżnia człowiecze od nieczłowieczego?
Bo nadzieja («oczekiwanie spełnienia się czegoś pożądanego i ufność, że to się spełni, urzeczywistni») i tęsknota («uczucie żalu wywołane rozłąką z kimś, brakiem lub utratą kogoś albo czegoś»***) nie są tym samym. To sobie bliskie, ale nie bliskoznaczne słowa; zachowują różnicę, a różnice warto nie tylko dostrzegać, ale i pielęgnować.
A to już Czechowicz, w jednym z esejów cytujący późnego Słowackiego ("Ziemia snu łożem, a z łoża do Boga wołamy"): "zamiast wiedzy, mamy tęsknotę".
***
"Dobra jest tęsknota za skrawkiem ziemi, dobra jest tęsknota za przycupnięciem****" - mówię więc w Popielec do syberyjskiej i mówię za nią... Ona zaś jak zwykle spokojnie słucha, nie tęskniąc za niczym i nikim.
Fakt, płakała syberyjska po czarno-miedzianym kocurze, ale przecież szybko pocieszyła się stodołową znajdą. Fakt, ukradła ulubiony smakołyk, ale działała instynktownie. No i nie złorzeczy, nie przewiduje...
I jeszcze: wierszyków syberyjska nie przeczyta...
Zdradzę, że mamy jednak - ja i syberyjska - coś wspólnego i wspólnie ważnego:
- rządzących i zarządzających zachowujemy w głębokim niepoważaniu;
- skwapliwie gonimy czarnego luda;
- nie bierzemy srebrników.
I dobrze nam z tym.
* oczywiście - Rudolf Otto, fenomenolog, o doświadczeniu religijnym
** cytuję z pamięci
*** https://sjp.pwn.pl
**** "przycupnięcie" - oczywiście - Gaston Bachelard
ps. prośby "niewiedzącej": jak zmienić rozmiar czcionek, pogrubić je, i w ogóle: te notki są teraz takie duuuże, czy to u mnie się giganty wyświetlają?
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości