zacznę od PS. z poprzedniej notki [https://www.salon24.pl/u/malgor/927842,salonowa-dama-syberyjska-czyli-o-upadkach-i-rytualach]:
"pisałam, że mogą zmienić dział? no i mi zmienili; dali tę notkę do "osobiste", a ja przecież o zwierzątkach piszę... eh"
A że nie odpuszczam, wysłałam przez "kontakt" prośbę o zmianę poddziału dla notki - i dostałam odpowiedź, że prośba spełniona!
Dziękuję:)
Poddaję to pod uwagę narzekającym na adminów. Można? Można.
Wracam zatem do kociego tematu
Aneks do rytuałów
Miejskie rytuały zarezerwowała dla siebie raczej znajda stodołowa (jedno ślepię niebieskawe, drugie bursztynowe).
Zwłaszcza jeden jest pouczający: szelma się stara, nie zasklepia w rutynie, wymusza współpracę.
Udoskonaliła obrządek i uzupełniła go o ważny - dla siebie oczywiście - element.
Suma sumarum teraz mam co rano jak w banku:
1) otwórz drzwi balkonowe;
2) odkręć wodę w kranie;
3) dosyp do miski;
4) wróć do łazienki.
ad. 1: punkt pierwszy doszedł od czasu, gdy już regularnie zabieram ją na wieś;
ad. 4: z upływem czasu chlipanie strużki wody poprzedza mycie pysia i tego, co między uszkami.
Nie mogę się lenić, bo nim uchylę drzwi od balkonu, znajda stodołowa już siedzi pod łazienką, a zanim ustawię strumień wody, ona już w kuchni, gdy zaś otwieram puszkę z karmą, ona już w umywalce...
Sekwencyjna kompletność rytu nie jest błaha.
Rzadko, ale zdarza się, że kocice zostają same na 2, 3 dni i komuś zaprzyjaźnionemu z kotami zlecam opiekę nad inwentarzem. Muszę wtedy opracować nie tylko schemat, ale dokładną obsługę kocicy - bo kto niewtajemniczony połapie się w kolejności sekwencji rytuału, kto zrozumie detale?
Samo: "puść wodę" nie wystarczy, bo i cóż z tego, że strużka leci? Przecież znajda, jeśli pysia się jej nie umyje, będzie siedzieć na umywalce i dwie godziny, i gapić się z wyrzutem na "niedomyślnego".
Nie wystarcza też: "otwórz balkon", bo nie zawsze chodzi o to, żeby na balkon wyjść, wszak czasem zimno. Chodzi o wspólne otwarcie przestrzeni. Ot, ty stój obok, a ja wyjrzę sobie, uszczknę dla siebie kawałek świata, skoro nie mogę mieć całego, ba - całego mieć nie powinnam, bo za duży, niebezpieczny...
a propos wczorajszej kolędy; udało się! ksiądz był wyrozumiały dla salonowej damy; i vice versa:)
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości