jest coś, z czym władza się liczy: wewnętrzne sondaże;
czyli: jesteśmy w łapach tych, którzy je robią, ale może jeszcze bardziej tych, którzy je wydrukują i zaniosą;
oczywiście - o ile zaniosą, i o ile "te właściwe" zaniosą;
do pewnego momentu władza mówi prawie wyłącznie o "suwerenie", jego krzywdzie i awansie; potem coraz bardziej mówi o "poparciu" ("jak se wygrasz, to będziesz uchwalał, co chcesz", etc.);
zapewne wcześniej nie było inaczej; zapewne...
różnica wszakże jakaś jest i być musi; mądrzy ludzie mówią, że to różnica aksjologiczna i że ona przesądza o agresji, chamstwie, cynizmie;
ale przecież jest to różnica i estetyczna?
Zbigniew Herbert znakomicie rozumiał: etyka i estetyka idą w parze (choć to ryzykowna dla jakości literatury koincydencja);
a jeśli w relacjach między ludźmi etyka i estetyka jakoś się uzupełniają, to styl sprawowania władzy i zarządzania społeczeństwem jest ważny; chociaż w części decyduje o wyborze, póki mogę i póki chcę wybierać;
a skoro słowa użyte są nieskuteczne lub złe, skoro władza nie chce utrzymać stylu, zawsze mamy jeszcze jedno:
ze stylem, w jaki duża część z nas (nie wszyscy, nie w każdej sytuacji!) dziś żegna Pawła Adamowicza, z milczeniem, które też jest sondażem i które najmocniej oskarża - żadna władza nie wygra.
Ps. "The Sound of Silence" słyszę nadal;
ale i to (z dziś) jest dobre milczenie. I dobry styl.
https://dorzeczy.pl/kraj/90432/Gdansk-Zdjecie-symbol-Jeszcze-kilka-tygodni-temu-byloby-to-nie-do-uwierzenia.html
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo