moje Babcie, ledwo pamiętane, za krótko żyjące. Kobiety bez nimbu historycznego, społecznego. Po ludzku - zwyczajne. Zmęczone. Spracowane ręce, włosy bez połysku, zaradność - to pamiętam. Jednej z nich, od strony Ojca, w ogóle nie mam na zdjęciach. Na obrazach i sztandarach by się nie znalazły. Myślę, że nie chciałyby.
A w wierszu? W którejś ze strof wiersza - jak na moje doświadczenia nadto wzniosłego w kulturowej metaforyce i historycznym zobowiązaniu - mogłabym je odnaleźć? Kiedy byłam naprawdę dzieckiem, sterane codzienną - i niecodzienną! - pracą nie miały czasu na pieszczoty, a tym bardziej na bajania... Ale gdybym mogła zaakceptować mityzacyjną, legendującą metaforykę wiersza, to chciałabym, by się stały postaciami ze strofy trzeciej.
moja przenajświętsza babcia
w długiej obcisłej sukni
zapinanej
na niezliczoną ilość
guzików
jak orchidea
jak archipelag
jak gwiazdozbiór
siedzę na jej kolanach
a ona mi opowiada
wszechświat
od piątku
do niedzieli
zasłuchany
wiem wszystko –
– co od niej
nie zdradza mi tylko swego pochodzenia
babcia Maria z Bałabanów
Maria Doświadczona
nic nie mówi
o masakrze
Armenii
masakrze Turków
chce mi zaoszczędzić
kilku lat złudzenia
wie że doczekam
i sam poznam
bez słów zaklęć i płaczu
szorstką
powierzchnię
i dno
słowa
A moja piękna, pracowita, czujna, odważna Mama? Jestem dziś od niej starsza o siedem lat... Była babcią radykalnie krótko. Syna urodziłam dość późno, a nowotwór sprawił, że zmarła, gdy miał zaledwie rok i trzy miesiące. Jeśli mogłaby żyć dłużej - może wnuk by ją odnalazł w strofie pierwszej (sakralizującej) i - trzeciej? Miała i siłę, i wrażliwość wartą hiperboli.
A ja? Mój syn szybko stał się ojcem; nie poszedł w moje ślady i w wielu innych sprawach; wiedział, że się nie opłaca, że - szurająca po "szorstkiej powierzchni" - nie miałam, nie mam patentu na mądrość, na sukces. A zwłaszcza na szczęście...
W której zatem z tych strof jestem ja? Chciałabym być w drugiej (kosmiczno-ziemskiej), a może - w dwuwersie (współ-bytowania)? Ale moje chcenie to słaby argument. Musiałabym spytać wnuki. One będą wiedzieć. Ale to za dwadzieścia, trzydzieści lat.
Zero smęcenia!
To ja, wnusia, i dzisiejszy prezent:)
Obdarowana prezentem, zrobiona przez wnusię "na blond" - za chwilę wychodzę na Jasełka, zaproszona - jako "Kochana Babcia". Prowadzące przedszkole Siostry (sprytnie, dlaczego nie?) połączyły bowiem bożonarodzeniowe przedstawienie z babcinym świętem. Takie optymalizujące multi... 2w1:)
Wiiersz z Epilogu burzy (1998), ostatniego tomu wierszy Zbigniewa Herberta.
Ps.
Motyw przed notką - nieprzypadkowy! Ten tytuł - w kontrze do wiersza? A może nie?
Obraz: Giovanni Cattini, Stara kobieta z różańcem i chłopcem liczącym monety, 1743 r. (Old woman with a rosary and a boy counting coins, 1743.)
https://www.britishmuseum.org/collection/term/BIOG22252
https://www.meisterdrucke.pl/wydruki-artystyczne/Giovanni-Cattini/1166770/Stara-kobieta-z-różańcem-i-chłopcem-liczącym-monety%2C-1743-r..html
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości