Uciec z duszą na listek i jak motyl szukać
Tam domu i gniazdeczka —
[1839-1940]
dwa wersy, więc - miniatura, więcej: radykalna miniatura; urwane zdanie - więc brulion, więcej: strzęp brulionu...
arcydzieło poetyckiego konceptu: zapis bez ja, a przecież pointa tożsamości... bez pejzażu, a przecież uznanie realności świata naprawdę istniejącego... czułość, zdrobnienia, powtórzenia, mistyka i zarazem dydaktyzm... prostota i dostojność... doskonałość i kruchość...
niepowtarzalność? raczej - sekwencja porównań, zbiliżeń, ukryć...
ten prościutki, a jakże misterny dystych to jedno z ogniw tzw. liryki lozańskiej, rozpoznawanej przez czytelników (oczywiście - niektórych) jako arcydzielny cykl złożony z jedenastu zróżnicowanych wobec siebie, ale i podobnych sobie - naprawdę ostatnich - utworów poetyckich Mickiewicza
zwykliśmy powtarzać, że jest ten cykl, a także każde z jego ogniw, przejmującym świadectwem dojrzałości zatrzymanej na progu zamilknięcia, więc śmierci
tematycznie te wiersze to nic oryginalnego: życie, śmierć – oryginalne przecież nie są; i nie jest oryginalna własna obecność, "trupia", wśród wód, skał, obłoków (także pozostałych żywych...)
zwykliśmy mówić, że stanowią te utwory - o ile oczywiście zostaną odkryte - nie tylko najważniejszy fragment Mickiewiczowskiego dzieła, ale są też progiem współczesności egzystencjalnej i estetycznej
jedenaście (tak podają najważniejsze monografie) fragmentów, zaledwie ułomki, notatki, strzępy, medytacyjne glosy, czasem – jak w zacytowanym tajemniczym dwuwersie czy metafizycznym [Nad wodą wielką czystą…] bez domykającej kropki, najczęściej z minimalizacją środków stylistycznych, z oszczędnością leksyki, jak w [Snuć miłość...]
czysta liryka, więc wnętrze i przeżycie, mimo że nie ma tu nadmiarowego „ja”, nie ma zawstydzającej pierwszoosobowej gramatyki pychy; bezokoliczniki i w ogóle formy bezosobowe ściśle jednak przylegają do „ciała”, do zmysłów, więc i do świata, odróżniającego się od człowieka obojętnością wiedzy, pewnością tego, że istnienie ma cel:
Wsłuchać się w szum wód głuchy, zimny i jednaki
I przez fale rozeznać myśl wód jak przez znaki,
Dać się unosić wiatrom, nie wiedzieć gdzie lotnym,
I zliczyć każdy dźwięk w ich ruchu kołowrotnym,
Wnurzyć się w łono rzeki z rybami... -
lozańskie „przesłanie z tamtego brzegu” - co starannie odnotowuje edytor i badacz twórczości Mickiewicza, Czesław Zgorzelski – zostało zapisane (i pokreślone) często niedbale, pospiesznie, z błędami ręki, z przebiciami atramentu, na kartach pożółkłych, czasem przedartych, pogiętych...
z woli samego poety, te fragmenty nie miały mieć odbiorcy, przeznaczone były do zniszczenia; ocalały, z kaprysu spadkobiercy
są nakazem? tęsknotą? a może prośbą? na pewno - proszę spojrzeć na rękopis! - nie onieśmielają i nie dystansują... obmyty przez łzy człowiek, na progu śmierci, nie musi już sam płakać:
Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na [...]
fotografia: A. Mickiewicz, Dzieła, t. 1: Wiersze, oprac. C. Zgorzelski, Wydanie Rocznicowe, Warszawa 1998, s. 605
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura