"Nie twórcą, ale tłumaczem jest artysta, tłumaczem prawd wiecznych". Józef Czapski
powinnam się i ja wytłumaczyć z tego fragmentu poniżej, a więc i z mądrościowego banału motta, ale - póki rzecz poprawiana, póki jeszcze nie do publikacji - tłumaczenie, z prawd doczesnych, powinnam kłaść przed samą sobą:)
niech będzie, kładę, króciutko:
pisze mi się (tj. scala, konwertuje, uzupełnia) skromna książeczka o artyście (poszczególne studia o Norwidzie, Leśmianie, Schulzu, Wacie, Białoszewskim), celowo niesforna metodologicznie (wiem, wiem, metodologiczna amorfia to dziś fatalna przewina), ale o bardzo precyzyjnym i szlachetnym (wręcz staroświeckim, wręcz konserwatywnym) temacie - figurze czy motywie; Zamiast wstępu to nie unik, ale sedno tego, co w tzw. rozdziałach; Józef Czapski - jako autor motta i przed-bohater książki - to jeden z tych pięknych dziwaków, którzy wiedzą i - zamieszkują uchroniony przed zagładą skrawek współczesności...
takie tam byłyby te tłumaczenia, przy niedzieli...
tłumaczenia na antypodzie historii i polityki, coraz bardziej obrzydliwych, nie do wytrzymania...
ale i w międzyczasie osobistym (emocjonalnym, klinicznym), wraz ze starzeniem się i podupadaniem - także coraz bardziej irytującym...
takie tam...
o poecie, artyście, proroku, czyli tym - który wie, który nie pyta, nie narzeka... tyle razy o tym pisałam, także na Salonie (z ostatnich wpisów np. https://www.salon24.pl/u/intuicja/1253673,ostrzezenie#comment-23307664)
wklejam ten fragment, bo - po prostu - upubliczniony zaczyna być dla mnie widoczny; inaczej się czyta, inaczej się broni. O ile się broni. Oby...
xxxxx
Nie twórcą, ale tłumaczem jest artysta, tłumaczem prawd wiecznych. (Józef Czapski)
W Przedmowie do drugiego wydania zbioru esejów Józefa Czapskiego, Joanna Pollakówna, autorka wyboru, przedmowy i posłowia do tej edycji napisała:
Ci, którym udało się ją [książkę] przeczytać, pozostawali pod wrażeniem rzadkiej celności opisów, światłych sądów i jakiejś trudnej do nazwania wewnętrznej czystości tego pisarstwa.
Z trzech wymienionych atutów pisarstwa Czapskiego zatrzymać się chcę na "światłości sądów", widząc z jednej strony stereotypową apologetyczność tego sformułowania, z drugiej jednak strony - niepoślednią rangę tego banału w definiowaniu umiejętności, ale i powinności artysty. „Światłość sądów” – ich dojrzałość i uniwersalność, ma przecież rozstrzygać o miejscu tekstowej spuścizny twórcy w poznawaniu i rozumieniu nie tylko kwestii związanych z malarstwem, ale też najważniejszych spraw ludzkiej obecności w świecie.
Bez wątpienia absolutnie pierwszy był tu aspekt historii sztuki. Czapski-eseista nieodmiennie sytuował siebie jako malarza "piszącego myśli o malarstwie". W przywołanej wcześniej przez Pollakównę wypowiedzi z autorskiego wstępu do pierwszego, paryskiego wydania esejów, pisał o myślach "podczas malowania": "są dla mnie nie tylko najważniejsze, ale te dopiero znaczą". Te skromne wypisy, gdyby poddać je rozwinięciu, objaśniają w ogóle istotę twórczej domeny, nie zaś tylko specyfiki warsztatu malarza sięgającego po pióro.
Zjawiska artystyczne w zamyśle Czapskiego-eseisty miały być odizolowaną sferą, chronioną przed chaosem i hałasem społeczno-historycznych okoliczności, tematów, zdarzeń. Właśnie z uwagi na ten dystans w eseju Zaćmiony sławą (Notatki z lata), zbudowanym z wrażeń z pobytu w posiadłości Claude Moneta (muzeum i ogród w Giverny), Czapski zestawia piękno i prawdę natury - prawdziwe zatem piękno i prawdę autentycznego ogrodu - z pięknem i prawdą nie obrazów nawet, ale świetnych reprodukcji. Mówi o nich: są "wierne oryginałom", czyli – nie obiektom świata natury, lecz obrazom Moneta, będącego, jak pisze Czapski, "największym czy jednym z największych malarzy swojej epoki" . Zaiste, zastanawiająca hierarchia…
Pollakówna - sama dobra poetka, wytrawny historyk sztuki i wreszcie osoba o naznaczonej cierpieniem biografii - podaje jednak inną, a bodaj jedną z najważniejszych wypowiedzi Czapskiego i otwiera ciekawszą dla krytyki, dyskutującej o definicji artysty, ścieżkę interpretacyjną. Tracący wzrok malarz nie zatracił "ostrości widzenia sztuki"; stary mistrz przewartościowywał swoje poglądy na temat zjawisk artystycznych, odkrywał przeoczone malarskie unikaty, wreszcie – i on sporządzał bilanse. Były wśród nich bilanse gorzkie. Odpowiadając na nie, z wykorzystaniem fragmentu wypowiedzi Czapskiego z końca lat 80., pisze więc Pollakówna:
[...] wyrzucał sobie, że w dążeniu do "czystego malarstwa" nałożył swej sztuce wędzidło tematycznej powściągliwości, że nie dość się silił "wyrazić najciemniejszą stronę istnienia: nieustanne i powszechne cierpienia".
[...] jak mało który malarz, wmalowywał właściwe sobie współczujące, intensywne wpatrzenie w świat, w ludzką niedoskonałość i obolałość.
To właśnie jeden z odczytanych przez autorkę Żwiru (1971) "światłych sądów", zapisywanych przez Czapskiego w esejach o sztuce. Jednostkowe doświadczenie artysta przenosi w wymiar ludzkiego losu, naszej niedoskonałości i naszego bytowania w bólu, samotności, uwięzieniu.
Warto też zauważyć, że Pollakówna postrzega pracę Czapskiego jako równoważenie treściowych i formalnych aspektów dzieła: na szalach wyrażenia świata i życia przez dzieło sztuki położone zostało zatem to w twórczości - jeśli ma być ona wartościową aktywnością artysty - co konieczne warsztatowo ("silenie się", "wmalowanie", "wpatrzenie") oraz to, co konieczne tematycznie ("najciemniejsza strona istnienia", "ludzka niedoskonałość, obolałość").
*****
Na zakończenie krótkiego wprowadzenia do książki powtórzę: artysta – a jest nim w mojej książce poeta – nie jest warsztatowym ignorantem i nie jest wulgaryzatorem. Nie pozostanie w ciemności tego, co identyfikujemy jako treść, ale i formę.
xxxxx
Cytaty z: J. Czapski, Patrząc, wybór, przedmowa i posłowie Joanna Pollakówna, wyd. IV, Kraków 2016.
Reprodukcja:
Józef Czapski, Kwiaty w wazonie, 1966, olej, płótno, zbiory MNK
https://artinhouse.pl/magazine/rynek-sztuki,obrazy-czapskiego-w-krakowie,1701.html
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura