zmarła poetka. Wybitna. Mądra. Piękna...
Z żadnej podróży
nie wracam do końca
Stoję tam gdzie stałam
Mewa wciąż wyrywa
z tafli wody skrzydła
W dziobie iskrzy się ryba
Do dna jej za daleko
do nieba za blisko
Na brzegu czyjś cień słony
ociera się o własne ciało
o ludzkie zbiegowisko
Mowę mi odjęło
gaśnie jak płomyk
falą zalany
na przybrzeżnym chruście /Nie wracam z podróży, z tomu Widok na życie, 2012/*
1 sierpnia 2022, w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat, zmarła poetka. Wybitna. Mądra. Piękna.
Dwa, może trzy zdjęcia znam z okładek tomów czy wyborów wierszy, tak jakby tylko te akceptowała, gdy wydawcy finalizowali pracę. Do ostatniej chwili poprawiała to, co da czytelnikowi. Szanowała go i szanowała swój wysiłek artystyczny; czyściła pole wiersza ze zbędnych słów i emocji, karczowała pole tomu z za wczesnych utworów. Za właściwy debiut uważała minipoemat Poród z 1958 roku, opublikowany we "Współczesności" (1962), a umieszczony w debiutanckim zbiorze Moje ryżowe poletko (1964; w tytule dowód autentycznego eksperymentu z l. 50.). Oto fragmenty, początkowy (Poczęcie) i końcowy:
Wdycham kwiat
i usta wynikają z jego kształtu.
Płynę czerwienią potoku,
karmię dłonie skurczone
cząstką życia we mnie.
[…]
Od krzyża do czaszki,
od ramion do ud
pies wyje.
[…]
Gdybyś chciał
ze ścian zdrapać mój głos,
starczyłoby na cały twój głód,
nasz głód /Poród; z tomu Moje ryżowe poletko, 1964)
Drastyczne zdarzenia, ale przede wszystkim - graniczne, obsesyjnie powracające obrazowanie. Niewiele tych doświadczeń. Mogą nużyć... Ten biogram** trzeba jednak czytać bardzo, bardzo uważnie. W każdej informacji zawarta jest wielka historia, a zarazem każda informacja, każda z twarzy, na które wielka historia nie zważa, uczą elementarnej pokory.
W poezji – także w fotografiach na okładkach książek, w które się wiersze wkłada - chodzi przecież nie tylko o społeczną doniosłość spraw, ale i o wiarygodność tego, kto opisuje, opowiada, oskarża, wybacza, prosi, modli się... Wiarygodność, czyli rękojmię tzw. narracji, by stała się świadectwem: „Jako dziecko widziała jak Niemcy wywlekali ludzi nocami z domów, ładowali do samochodów, wywozili na roboty i do obozów śmierci, dokonywali porannych egzekucji. Słuchała opowiadań o zbrodniach Ukraińców. 1.06.1943 Niemcy spalili jej rodzinną wieś, a mieszkańców wymordowali. 9-letnia Teresa cudem ocalała wraz z 5-letnim bratem i 2-letnią siostrą. Stała się opiekunką młodszego rodzeństwa…” To, co naprawdę się zdarzyło - naprawdę zostało zapamiętane, a następnie zostało przeniesione w teraźniejszość, by „siać” rzeczywisty, niedowolny sens:
Wiśnio wisieneczko po drodze
toczysz mi się
czerwono ścieląc
Słońce ścięte siekierą
we krwi topisz
A kiedy chcę je wyjąć
ręce mi się mienią
Z furtki prosto pod ścianę
Rozstrzelali mi ją
wiśnię wisieneczkę
Rzeki czerwone
korony ścięte
do nieba idą
Rzeki czerwone
niepokojąco
w powietrzu płyną
Przeprawiają się
na drugi brzeg
A w rzekach ciemno
słońce stracone
To w którą stronę
z tobą wisienko /Wiśnio, wisieneczko, z tomu Godność natury, 1973/
Boże uchowaj
przed wargami kwiatów które jedzą
przed krwią która wypija
przed śmiercią która się topi
przed mózgiem który się raz tylko rodzi
przed ciepłem które zżera
przed miłością która nie boli
przed rankiem który jest zawsze
przed południem które stanęło i stoi
przed leniwym wieczorem
przed ciałem które niczego nie chce
przed robakiem niegłodnym
przed drogą która się kończy
przed wirem który nie zabiera
przed gwiazdami jak gwiazdy
przed niebem jak niebo
a cielęciu ciemności
zawiąż białą plamkę na czole /Cielę ciemności, z tomu Poezje wybrane i nowe 1958-1975, 1976/
Własne wiersze poprzedziła wskazywana przez samą Ferenc lektura mistrzów i recytacja ich utworów. Ale ta poezja zaczęła się w innym jeszcze archiwum: 1 czerwca 1943 we wsi Sochy na Zamojszczyźnie. Najstarsze dziecko z fotografii ma dziewięć lat:
Zanim poetka nazwie to, co się zdarzyło, minie wiele lat, pojawią się kolejne sprawy, miejsca, ludzie i twarze. Gdy odbudowany zostanie dom, zostanie zasadzone drzewo i urodzi się dziecko, Pani Teresa, w pierwszej osobie, opowie o Ojcu, Matce, Dziadku, wreszcie o Babci oraz o sobie tamtej, o Teresce, o rodzeństwie, o wpatrzeniu w okienko pamięci, gdy we wsi pojawił się mężczyzna od małej historii, i o oknie wyrwanym z ram, gdy we wsi pojawiali się mężczyźni od dużej historii...
Urosłam
dzieci rodzę
a tamto do mnie szparami okien
Pod domem żołnierz
wodę z hełmu siorbie
Chłop pierś głęboko w siebie tuli
pod kul trzepotem
Córeczka pyta:
Mamo
jaka jest wojna?
Mówię:
Nie wyciągaj rączek
nie biegnij w tamtą stronę
Biały wapienny dół stoi otworem /Wapienny dół, z tomu Zalążnia, 1968/
Modlitwa do bliskich
rozstrzelanych w 1943 r.
we wsi Sochy
na Zamojszczyźnie
1
Z wyobraźnią tak nagłą
ze światem przetworzonym
idę rzucona do zenitu
we własne skupienie
W soczewce pod powieką płonę
poprzez ojca krtań przestrzeloną
wrzące trzewia
wyrzucone z ust gorące kamienie /Modlitwa do bliskich, z tomu Poezje wybrane i nowe 1958-1975, 1976/
Pod jesionem stała
gałęzie łamała
Spod jesionu poszła
jesionem wyrosła
Drzewo – płomień w moim oknie
cierpliwe spalanie
Na gałęzi przychwycony ptak –
czyste wołanie
Matka woła z prawej z lewej
cała z płomienia
Wszystkie matki zapłonęły
od jej imienia
Dookoła świat się chwieje
świat się wali
W oknie w krąg po horyzoncie
matka się pali
Szybą się stopiła
poruszonym niebem
Nakarmiono ptaka w oknie
pustym chlebem /Matka w jesionowych drzewach, z tomu Wypalona dolina, 1979/
Dawała głos postaciom z zamojskiej doliny, ale i z dolin, z pagórków Biblii. Kolejne modlitwy, psalmy, erotyki, elegie, kolejne tomy, kolejne wybory wierszy składała z powagą, odpowiedzialnie łącząc leksykę czułości z brutalizmami. Nie wstydziła się nacechowanych słów i obrazów (pieta, ogień, śmierć...). Mówiła "ciało" i "skóra" równie naturalnie jak dom, świat, matka, niebo, Bóg:
Od dziecka je lęgłaś
Od kołyski
Od pierwszego spojrzenia
Od pierwszego kamienia
ogień w tobie trzaskał
Spróbuj wyjść wybiec
wyskoczyć z przyrodzonej
z przypalonej skóry
Masz przecie zęby
masz pazury
Przegryź
przedrzyj
Siebie z siebie wypluj
Przecie drzemie w tobie
coś z widnokręgu /Zazębieni, z tomu Godność natury, 1973/
W domu
często tak pustym
że słychać tykwę dzwoniącą
ziarnem
chodzę jak mysz
gryzę język żeby się nie powtarzać
chowam się żeby się wam dochować
w swej miłości
której trzeba po ludzku
przywracać wzrok
czułość ważyć
odchodzić w porę
i wracać na czas
znać smak i mądrość kłamstwa
w domu
który się wysiewa /xxx, z tomu Małżeństwo. Erotyki, 1975/
Poezja jak wzrok Boga
pada na człowieka
To mnie przerasta
jak ziemia
/xxx, z tomu Wypalona dolina, 1979/
xxxxx
Jest film, poprzedzony książką Mała zagłada Anny Janko, córki chcącej dopełnić to, czego Matka, poetka nie powiedziała...
Jest poezja, traktowana przez Teresę Ferenc bardzo poważnie, bo nie tylko w krzyku, ale i dyskrecji zawarła moc przybliżenia najtragiczniejszych wydarzeń, ale i moc przeciwstawienia się im.
Zagłada i szczęście - dwa bieguny życia? A może jedno pełne doświadczenie? Czyli niewyobrażalna tragedia, śmierć autentyczna rodziny, sąsiadów, krzywda sieroctwa i tułaczki – oraz, wypowiedziane w rozmowie, "Ja się dzieję na brzegu, przy moście, lesie", w miejscu, "gdzie rodzi się życie"... Rodzi się dom. Nie można odbudować ze zgliszczy tamtego rodzinnego, okolonego jesionami, ale można postawić nowy, własny, z mężem-strażnikiem-opiekunem, ze sobą – żoną poety, Zbigniewa Jankowskiego, matką dla swych córek.
Wiersze - ponawiające motywy (domu, drzew, ptactwa, pola, ognia, gliny, kobiecości, matki…), domykające kręgi tematyczne (zniszczenia i odbudowania, grozy i wybaczenia, ciała i tęsknoty, tego, co na początku i tego, co u kresu), powstają dzięki pielęgnowaniu języka i wyobraźni, plewieniu ich z niepotrzebności. Poezja jest niczym pole. Utwory są zapisem strachu i traum przekraczających to, co mężczyźni od dużej historii mają prawo zrobić dziecku. Są też zapisem nieobojętności, czułości, piękna...
Dzikie madonny, Wiśnio wisieneczko, Matka w jesionowych drzewach, Psalm z Marią, Psalm o starych kobietach, Poezja jak wzrok Boga..., Sochy, Psalm o tej, która ocalała, Ucieczka Izaaka, Matka w skrzydłach ołtarza... - te utwory muszą wejść do kanonu polskiej liryki, nie tylko XX wieku. Mądra kobieca wrażliwość, niezwykła wyobraźnia. Znakomita poezja spraw najważniejszych:
Z dzieciątkiem na lewej ręce
z dzieciątkiem na prawej ręce
w drodze do szpitala
spowiada się
naręcz drzewa ukradłam
snopek słomy
ziarno z obcych kłosów darłam
nocą sąsiadce wydoiłam krowę
Wśród ciemności
nawiedzał mnie lewiatan
z bicza trzaskał
szłam jak ślepa
głucha
kamienna
Ojcze
nie zostałam wniebowzięta
Ukrzyżowana spowiadam się
Tobie
dzieciom
wnukom /Czarna Maria ze wsi Sochy, z tomu Nóż za ptakiem, 1988/
Dziś usta pełne słońca
wszystko jest jak nowe
Szczyptę ziemi zatoczyłeś
w kępę żółcieni
Miodunkę pokropiłeś białym miodem
Ucho łopianu
jak otwarty fortepian
Trzmiel wypadł z wiolonczeli
Ze szczeliny kamienia
wyciąga się sopran
Ojcze w niebie na ziemi
że zmartwychwstałam
przyjmij te wiersze –
zawsze były Twoje /Psalm z łąki, z tomu Stara jak świat. Wiersze nowe 1999-2003, 2004/
Bolą ją słowa
jak krople soli w ranie
A jest jak studnia
wklęśnięta do samozatrucia
Wypuszcza z kamiennego dna
kamienne pnącza
Gałąź suchego jesionu
pioruny strąca
Ma je w dłoniach ustach
Pochyla się przesącza
Na drugą stronę
ściany płaczu /Studnia, z tomu Widok na życie, 2012/
Stałam tam i stoję
Ze mną mała Tereska
Noszę ją w sobie
jak młoda siwa mama
Zamień się ze mną na miejsca – szepczę
Jesteś mi potrzebna – mówi
A ty mnie niezbędna
Odpowiadamy sobie jak echo
[…] /Łabuńki, chrzest (wersja II), z tomu Widok na życie, 2012/
Trwa wydzieranie wiersza
gdy chłodem zawiało od północy
osaczyło szronem
drapieżnymi ptakami lodu
Biel połamanych skrzydeł
bije po rękach stopach
Mój on jest:
to głos chmury
dudniącej po krach
Mój: uderza o brzeg
ostro rozbryzgana fala
Wiersz
niedokończony
zamarza na wargach
kruszy się wysypuje
jak morska sól
Niczyj jest /Wydzieranie wiersza, z tomu Widok na życie, 2012/
* Bardzo świadomie jaki pierwszy cytuję jeden z ostatnich wierszy Teresy Ferenc. W tytule notki: „Ciemna mądrość życia” - z wiersza Jestem żywa, z tomu Ciało i płomień, 1974.
** np. http://old2.wbpg.org.pl/slowniklista.php?pisarz=34; https://www.newsweek.pl/wiedza/historia/zaglada-w-sochach/h224j1q
https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/mala-zaglada-wojenny-strach-wszyty-pod-skore/ze4hv; https://nowynapis.eu/autor/zbigniew-jankowski; https://owvolumen.pl/ksiegarnia/teresa-ferenc-wiersze-wybor/
Fotografie: https://sopot.naszemiasto.pl/teresa-ferenc-nie-zyje-zmarla-wybitna-polska-poetka/ar/c1-8933883; https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/mala-zaglada-wojenny-strach-wszyty-pod-skore/ze4hv; priv. (od męża Teresy Ferenc, Zbigniewa Jankowskiego)
patrz: https://www.salon24.pl/u/malgor/1211559,polskie-kobiety-zatrzymajcie-wojne
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura