Wielki Piątek, śmierć, nadzieja...
rodzinnych, zdrowych, bezpiecznych
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego
(także sobie życzę, bo świat może zapomnieć, przeoczyć, ale - samej głupio o sobie nie pamiętać...)
xxxxxx
A po prywatnej fotce, jak co roku piękna pieśń (wiersz) i piękna, stara ikonografia.
Nie ma miedzy nimi szlachetnej paraleli, nie uzupełniają się w oczywistościach, nie są kontynuacja odcisku. Tylko tu, w notce, sąsiadują.
Do zapamiętania (przeze mnie) dwa cytaty z pieśni:
"Chociaż przeszedł przez jej wrota...", "Która drogo dziś przybrana, kosztem Pana..." - tak bardzo ludzkie, tak bardzo "nie-boskie"... A przecież nie z naszego świeckiego, ponowoczesnego czasu.
A z obrazu - wizerunki niewiast. Obraz Andrei tym bardziej nie jest z naszego somatycznego czasu, a przecież sięga - niczym skalpel - współczesnych traum cielesności... i współczesnych twarzy, tu nieprzypadkowo twarzy kobiecych...
I pieśń, i obraz dowodzą, że - według wspominających i opowiadających historie - Chrystus musiał nie tylko okrutnie, cieleśnie umierać, ale i bardzo cieleśnie żyć, mimo iż o tym, jak cieleśnie żył i doświadczał, wiemy mniej, wiemy ciszej...
Nie zna śmierci Pan żywota,
Chociaż przeszedł przez jej wrota.
Rozerwała grobu pęta
ręka święta, Alleluja!
Twój, Adamie, dług spłacony,
Okup ludzki dokończony
Wnijdziesz w niebo z szczęśliwymi
dziećmi twymi. Alleluja!
Próżno straże, grób strzeżecie!
Już Go tutaj nie znajdziecie:
Wstał, przeniknął skalne mury,
Bóg natury. Alleluja!
Teraz On na ludzkie plemię
i na miłą patrzy ziemię,
Która drogo dziś przybrana,
kosztem Pana. Alleluja!
Przez Twe święte zmartwychwstanie
z grzechów powstać daj nam,Panie.
Potem z Tobą królowanie.
Alleluja! Alleluja!
/sł. Franciszek Karpiński/
Obraz: Andrea Mantegna, Opłakiwanie zmarłego Chrystusa, ok. 1483; tempera, płótno, 68 × 81 cm, Pinacoteka di Brera, Mediolan
(otwiera się w YouTube; warto:))
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura