Niech serce me będzie kołyską,
Gdzie na mej nędzy spocznie sianie —
Ty, Matko, stań nade mną blisko
I Boga raduj Twym śpiewaniem.
Śpiewaj Mu nutę pieszczotliwą,
Tak jak śpiewałaś Mu w Betlejem,
Nutę łagodną i szczęśliwą,
Ona miłością wiekom dnieje.
Do rytmu serce ręką kołysz —
Kołyskę nędzną Twego Syna —
Niechaj melodią Twą wesoły
Daleki, święty dzień wspomina.
Do taktu Twego nuty błogiej
Serce kołysze się miarowo —
Szczęśliwe Synem Twym i Bogiem
Szczęśliwe Matko dobra — Tobą!
Jak słodko mej kołyski drzewu
Wznosić się w takt miłości rytmu —
I coraz więcej w sercu śpiewu,
I coraz więcej w nim zachwytu!
/Wojciech Bąk, [Niech serce me…]/
kolejny (trzeci już) piękny wiersz-kolęda-kołysanka...
do głębi osobisty; miłość i zachwyt, ponad świat doczesny sięgające, mają twarz Maryi i moc Jej miłości, ale - są wywiedzione z nędzy własnego tylko serca, własnego tylko ciała...
piękny wiersz, zapomniany poeta, tragiczny los...
i ponownie - co już mnie nie dziwi - z Dwudziestolecia... bo działo się wtedy znakomicie z poezją...
ale dlaczego ponownie poeta, nie poetka?
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości