no właśnie, 17 maja nastąpi nie Reset, ale Restart; wypunktowałam sobie te jego wytyczne, które syberyjskiej może będą dotyczyć?
jasne, że nie wiem, czy będzie powód, by syberyjską na nowym Salonie trzymać...
trudno; niech się wiedzie tym, co są pewni swego;
ja póki co dopełnię pierwszy fragment drugim, czyli kolejną cząstką "baju baju", gdzie inaczej idę po śladach, z kimś innym, gdzie indziej...
ponowię też prośbę: skomentujcie, proszę, jeśli znajdziecie powód, jeśli jest o co zaczepić nie tylko ciekawość, ale i wyobraźnię...
czyli kontynuuję, co zaczęłam dwa lata temu i co leży cichutko, nieco zakurzone na pulpicie;
wczorajsze "baju baju" (1 i 2 fragmenty) kończyło się tak (z korektą, od-Adamową):
Oczywiście Dziewczynka nie WIEDZIAŁA, czym są centymetry, ale WIDZIAŁA, że właściciel uszek i ogona był dość małym, za to zdecydowanie puchatym i pucołowatym Zwierzątkiem, trochę rudym, trochę popielatym, trochę białym, trochę bursztynowym. I nie zamierzał milczeć...
https://www.salon24.pl/u/malgor/1135158,sprobuje-inaczej-cos-warta-ta-proba
-----
3.
- Wiewiórką. Jestem Wiewiórką. To znaczy Leśni i Polni mówią, że jestem Wiewiórką. A skoro tak mówią, to pewnie jestem... Tylko dlaczego mam być tym, kim mnie mówią? A jeśli się mylą? Jeśli nie wiedzą, albo - oj, co gorsza - jeśli... kłamią?! No właśnie, jeśli kłamią... Nie, dlaczego mieliby kłamać? Przecież to nieładnie, oj, bardzo nieładnie... Lisek i Nornica może i są niekiedy trochę kłamczuchami, ale Ważka i Czajka na pewno nie! No, nie wiem... Nie wiem, gdzie się dowiedzieć... Kogo spytać... Kto wie naprawdę? A może ty wiesz?
Zwierzątko raptownie przerwało, było wyraźnie speszone. Drobne, zakończone ostrymi pazurkami łapki zaczęły nerwowo gestykulować, czarny nosek zmarszczył się, bursztynowe oczka zaszły łzami. Po chwili Zwierzątko siadło na kamieniu ze spuszczonym łepkiem i na zmianę pocierało kitę ogona lub ocierało łzy. Wyglądało tak smutno, tak bardzo smutno, że Dziewczynka zapomniała o złości. Zbliżyła się i wyciągnęła rękę, by pogłaskać zapłakaną mordkę. Futerko było cudownie miękkie i mokre od łez. Zwierzątko podniosło głowę. Wyglądało na zaskoczone, jakby nie spodziewało się życzliwego dotyku. A może w ogóle nie znało czułych dotknięć? Rzekło nieco odważniej:
- A ty, jak sądzisz? Czy naprawdę jestem Wiewiórką?
- Jesteś śliczną i na pewno miłą Wiewiórką! - powiedziała Dziewczynka aż nadto stanowczo, bo przecież wcześniej nie spotkała Wiewiórek. Z dawnych opowieści Babci wiedziała, że podbierają orzechy z leszczyny. Przychodziły do sadu z lasu, późnym wieczorem czy wczesnym świtem, a więc wtedy, gdy domownicy spali. Babci nigdy nie udało się zdybać złodziejek. Nie hałasowały, nie tupały i nie kłóciły się o łup. Po prostu - następnego dnia krzak leszczyny był ogołocony z owoców. I tak działo się co roku.
- Ha! - Zwierzątko podskoczyło i klasnęło w łapki. - Ha! Więc jednak!
Było tak bardzo zadowolone, że okręciło się kilka razy, jakby goniąc uciekającą kitę ogona. Poprawiło zmoczone łzami futerko na pyszczku, ponownie przygładziło czuprynkę na czole, jeszcze bardziej nastroszyło wąsiki i pędzelki u uszu. Na koniec powiedziało głośno:
- Jestem Wiewiórką! Skoro tak mówisz, to znaczy, że masz rację! A teraz musimy już ruszać! Taki dzień nie zdarza się często, a może nie zdarzył się jeszcze nigdy i nigdy się nie powtórzy? Powtórzy... powtó... po... - rozlegało się w ślad za oddalającym się Zwierzątkiem.
Jego radość była tak duża, a siła głosu tak wymowna, że Dziewczynka postanowiła nie spierać się i jak najmniej dziwić, nawet widokowi znikającej kity kogoś, kto mówi, płacze i cieszy się. Uznała, że lepiej będzie nie czekać na dalszy rozwój zdarzeń, lecz - za nimi podążyć.
4.
- No, czego nie idziesz? - Wiewiórka długimi susami oddalała się na skraj polanki. Przystanęła w cieniu brzózek i obejrzała się na towarzyszkę. - Chodź, nie marudź. - ponagliła łapką.
Liliowe wrzosy z chrzęstem uginały się pod stopami Dziewczynki. Gdy zbliżyła się do Zwierzątka, zobaczyła, że za kępą brzózek rozciąga się nie parkowa architektura, ale rozległa i intensywnie zielona łąka, przecięta wąską dróżką podobną do tej, którą Dziewczynka przybiegła na wrzosową polankę. Wiewiórka skwapliwie chwyciła Dziecko za rękę i pociągnęła za sobą na ścieżkę.
- Będę cię pilnować - rzekła żartobliwie i szybko dodała: - Uważaj, nie potknij się. I nie rozdepcz Mrówkowego Korowodu. O, widzisz, już się pojawiły, jak zawsze chcą być pierwsze.
Rzeczywiście. Ścieżką kroczyły czarne punkciki. Równiutki i wartki sznureczek sprawnie pokonywał nierówności. Maleństwa szły bezszelestnie w sobie tylko wiadomym celu i kierunku. Tymczasem Dziewczynka nadal ani celu, ani kierunku wyprawy, do której zaprosiła ją Wiewiórka, nie znała...
- Mam nadzieję, że zdążymy. Nieładnie jest się spóźniać. - Zwierzątko trzymało dłoń Dziewczynki i ciągnęło za sobą to biegnąc, to kicając. Szły prawym brzegiem ścieżki, środek zostawiając Mrówkom. Okazało się, że nie były jedynymi podróżnikami. Co pewien czas napotykały a to Jeża, a to Pasikonika czy inne Stworzenie podążające lewym skrajem ścieżki.
Jaki porządek, jaka dyscyplina... - pomyślała Dziewczynka, gdy mijała kolejne Zwierzęta. Ponad ścieżką dostrzegła kilka gatunków ptaków, a nieco niżej leciały owady: Motyl, Chrabąszcz i Ważka. Wydawało się, że każde ze Zwierząt ma własną linię podróży, że starają się sobie nawzajem nie przeszkadzać, nie zabiegać drogi, nie zakłócać rytmu. Dziewczynka widziała większe Stworzenia - na przykład Sarnę czy Borsuka - oraz zwierzęcą drobnicę - na przykład Jaszczurkę czy Żabkę. Po chwili uświadomiła sobie, że poza Mrówkowym Korowodem wszyscy są pojedynczy, że każdy jest tylko jeden... I ona była tu sama - jedna jedyna z ludzkich bytów. Trzymana za rękę przez Wiewiórkę, szła wąską ścieżką i zapewne tylko ona nie znała celu podróży. Usłyszała, lub zdawało się jej, że słyszy, szeptane przez każde z gardziołek: "To wyjątkowy dzień, nie mogę się spóźnić". I jeszcze: "Nie oglądaj się za siebie, nie oglądaj się"...
----
PS.
uzupełniam prośbę: jest skierowana do życzliwych (i mniej życzliwych);
nieżyczliwych też o coś poproszę: idźcie dalej...
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości