papierowy świat, kartki pokryte różnokolorowym atramentem, zapisywane drobnym pismem marginesy, rysunki i wklejki, pieczęcie i sygnatury, silva rerum dziejącego się życia, ślady osób i spraw, odciski pamięci, wzruszeń, tęsknot...
Chciałabym, by papierowy świat był światem humanistycznym z ducha i litery, bogatym w kolory, zapachy i smaki. Jak to było? Wiersze Adama Mickiewicza w podobiznach autografów, Album Orbis, Raptularz, Zeszyt ostatni...
Ale co mają wspólnego z humanistycznym archiwum, z czyśćcem tekstu badanym przez krytykę somatyczną, te dwie marketowe, pokaźne torby pożółkłych, ponadrywanych i pogniecionych papierów, które przytaszczył syn?
Przejmuje mieszkanie po kawałku, więc w pół roku po mojej wyprowadzce, uwalniając kolejną półkę, wygarnął z gabinetu i te papiery.
Przez pół roku ich nie wzięłam, nie szukałam, nie potrzebowałam. A jeśli nie szukałam i nie potrzebowałam ich od dekady, może od dwóch dekad?
Syn mówi, że te dwie torby to dopiero początek ostatniego etapu relokacji mnie i moich śladów. Pozostawione na starym lokum książki podzielił, wedle swych potrzeb i planów, ale papierów nie chce dziedziczyć.
To na pewno nie ksera artykułów, bo te już dawno wyniosłam do katedry; raczej nie są potrzebne, cyfrowi przecież jesteśmy...
To także nie dyplomy, certyfikaty, nominacje, a choćby wypisy z ksiąg wieczystych, bo te przeniosłam wraz z komódką.
I nie listy. Przecież bym nie wkładała intymności w segregatory!
Dokumentacja sądowa? Medyczna? Jaką dziś ma taka bolesna dokumentacja wartość, skoro zawarte w niej sprawy są formalnie pozamykane, pozamieniane i nawet jeśli nie są zadośćuczynione, ustąpiły aktualnym, zawsze boleśniejszym?
Powkładałam te papiery kiedyś w koszulki, a potem w segregatory o różnych kolorach, więc to nie paragony. Musiały być ważne zawodowo, rodzinnie. Nie tylko uporządkowałam, ale i zabezpieczyłam, by materialne (papier) mogło przechować niematerialne (pamięć)...
A teraz?
Syn nie uległ szybkiej mojej decyzji ("wywal"); porzucone, czyli mniej ważne, przetrzymywane nie w pudłach, a w segregatorach, przeniesione w obskurnych torbach - są.
Czekają, aż je przejrzę, docenię choćby niektóre, przedłużę im życie...
Teraz nie mam sił, by szukać dla tych papierów miejsc.
Ba - nie znajduję powodu, by je przeglądać...
Porzucony, kłopotliwy papierowy świat...
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości