Lojalność...
W filozofii (aksjologii, etyce)? pojęcie rzadko wymieniane i, oczywiście, trudne, bo przestrzeganie praw i wywiązywanie się z obowiązków nieuchronnie wchodzi w kolizję z indywidualną umiejętnością oceny i sumieniem.
W literaturze? synonim patosu wierności, nakazu czy wezwania, poza Herbertem rzadko dziś artykułowany na poważnie i wprost.
W biznesie? robiąca karierę lojalność konsumencka, pożądana, a nie realizowana zasada wierności i uczciwości stron wobec siebie.
W Biblii? słowo się nie pojawia.
W polityce? frekwencyjna nadwyżka; zależność psa od michy pańskiej.
Lojalność...
Mam kłopot z lojalnością; nazwijmy go kłopotem biograficzno-semantycznym, bo:
1) słowo ma brzydki kontekst historyczny (lojalka);
2) ktoś kiedyś, na tzw. stronie, wciągnąć mnie chciał w ploty, a może i spiski. Gdy się nie dało (powtórzę: się nie dało), usłyszałam i, gniewnie, zapamiętałam do dziś: "rozumiem, musisz być lojalna".
Ten kolega, chcący paskudnie ode mnie coś wyłudzić, nie powiedział: "musisz być zdyscyplinowana" (relacja służbowa) czy np. "dyskretna" (obyczaj), ale: "musisz być lojalna" (etyka)...
Muszę? Czy powinnam? A może chcę, bo wybieram, po namyśle?
Lojalna? Czyli szanująca? Bezwzględnie wierna i w każdej sytuacji zobowiązana? A może podległa, posłuszna, zniewolona, skrępowana, jak - przepraszam - Maciek Chełmicki czy Piszczyk?
Źle (takie pokolenie) nacechowałam kategorię, więc kiepskie się okazało to moje rozstrzyganie (poprzez indywidualne emocje i atawizmy) o tak ważnym, a może i szlachetnym pojęciu (kategorii) etycznym, ale i aksjologicznym.
W sumie, po latach powiem, że postawa trwania/wierności jest częścią mojego świata, mimo że słowa lojalność w moim świecie się nie używa. Ja tego słowa nie używam świadomie.
Ale, ot...
Lojalność...
... ale, ot, przed chwilą stanęło przed kamerami kilku młodych panów wiceministrów od zagrożonego dymisją szeryfa ZZ i każdy z osobna, a i wespół powtarzali: "lojalność, lojalnie, lojalni".
W tle - duży koalicjant, miejsce w szeregu, teki, posadki, no i - jakże inaczej? - suweren, wyborca, dobro ojczyzny, mafie vatowskie, sprawiedliwość...
A zaraz potem stanęło kilku kolejnych panów od rozgrywającego dziejową partię nadszeryfa JK, i powtórzyło po wielokroć: "lojalność, lojalnie, lojalni"...
W tle - mały koalicjant, miejsce w szeregu, teki, posadki, no i - jakże inaczej? - suweren, wyborca, dobro ojczyzny, mafie vatowskie, sprawiedliwość...
Politycy widać nie mają kłopotu ze zdefiniowaniem lojalności, skoro gęby jej pełne mają?
Cóż, powtórzone do "wyrzygu" (cytat!) słowo lojalność znaczy mniej niż ta pańska micha...
XXXXX
Lojalność...
"CNOTA WIĄŻE SIĘ z POŻYTKIEM i SZCZĘŚCIEM. Sokrates mawiał, że rad by posłać do piekieł tego, kto pierwszy rozdzielił dobro i pożytek. Ale związek obu widział nie w tym, iż dobro zależne jest od pożytku, lecz, przeciwnie, iż pożytek zależny jest od dobra. Tylko to, co dobre, jest naprawdę pożyteczne. Ludzie dlatego często błądzą i działają wbrew własnemu pożytkowi, że nie wiedzą, co jest dobre. Sokrates był tedy przeciwieństwem utylitarysty; ale stojąc na stanowisku nierozdzielności dobra i pożytku często wyrażał się tak samo jak utylitaryści: twierdził, że czyn jest niezawodnie dobry, gdy wypływa zeń pożytek, a zalecając sprawiedliwość czy lojalność, wysiłek w pracy czy kompetencję w zawodzie, powoływał się na płynącą stąd korzyść. A podobnie rozumiał również stosunek dobra do szczęścia: szczęście związane jest z cnotą, bo z cnoty wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra, a największym dobrem jest cnota." (W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 1)
"System, do którego rozumowanie takie doprowadziło Royce'a, był idealistyczny, bo cale poznanie ograniczał do wyobrażeń; był monistyczny, bo uznawał jedna tylko zasadę bytu; spirytualistyczny, bo zasada ta był duch; uniwersalistyczny, bo ducha pojmował ponadindywidualnie; panteistyczny, bo wszystkie duchy indywidualne są zawarte w powszechnym; absolutystyczny, bo twierdzenia swe uważał za prawdę bezwzględną. W systemie uniwersalistycznym najtrudniejsza do rozwiązania była sprawa wolnej jednostki. Royce sadził jednakże, że system jego zostawia dość miejsca dla wolności jednostek. A zarazem dostarcza im idei moralnej: mianowicie idei lojalności, oddania się wspólnocie i jej sprawom, donioślejszym niż sprawy jednostki." (W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 3)
"Lojalność – wartość moralna, przejawiająca się w zachowaniu jednostki względem drugiej jednostki podczas jej nieobecności. Nakaz l. wymaga, by zachowywać się wobec kogoś tak samo „poza jego plecami” jak w jego obliczu. Dotyczy to zwłaszcza tych osób, z którymi sprawcę działania łączą jakieś więzi osobiste (przyjaźń, miłość, koleżeństwo, podwładność itp.). Czasem l. bywa rozumiana szerzej i oznacza wówczas lojalność jednostki wobec pewnych instytucji, np. organizacji, zespołu pracowniczego itp., w tym wypadku mówi się o „lojalnym pracowniku” lub „lojalnym obywatelu”, czyli o takim, który skrupulatnie wypełnia swe obowiązki, pozostaje wierny przyjętym zobowiązaniom. L. obywatelska, rozumiana jako posłuszeństwo istniejącemu prawu (legalizm), bywa czasem zachowaniem moralnie potępianym, gdy władzę uważa się za obcą, narzuconą przemocą." (E. Klimowicz, Lojalność, [w:] Mały słownik etyczny, red. S. Jedynak, Bydgoszcz 1994)
XXXXX
usta pełne lojalności:
https://dorzeczy.pl/kraj/153993/kowalski-jakakolwiek-proba-odwolania-ziobry-z-rzadu-oznacza-wybory.html
https://dorzeczy.pl/kraj/153999/fogiel-solidarna-polska-stanela-w-jednym-rzedzie-z-tymi-ktorzy-atakuja-pis.html
https://wiadomosci.wp.pl/kryzys-w-koalicji-kaczynskiego-solidarna-polska-ostrzega-przed-dymisja-ziobry-6555367466768896a
itd., itd., itd.
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka