przed chwilą dostałam taką śpiewankę, to i zapuściłam syberyjskiej. Ku pociesze zapuściłam. Ku pomocy...
Bo właśnie usłyszała z ust najwymowniejszych, że winna jest, że nie dość się izoluje, że to ona szerzy i powoduje*.
Cóż z tego, że zdalna się stała jak ta lala, a mówiąc najkrócej: stara się nie szerzyć, nie narażać, nie burczeć, żyć i działać ku pożytkowi?
Okazało się, że te jej wysiłki i ta jej karność o kant potłuc!
Nie poprawiły zdrowia publicznego, nie wspomogły państwa w jego decyzjach słusznych i pionierskich, byśmy w tych czasach zarazy pokazali upadłemu światu, jak zdrowym, bogatym i uchachanym być.
A syberyjska ryczy. Pudło/koszyk, co to w nim upychała swój strach, zdarła pazurami do imentu. Syberyjska ryczy, a laptop prywatny, co to do zdalnej pracy ma służyć, dymi wszystkimi klawiszami z nadmiaru komunikacji.
Przyszła więc pora na płacz...
Bo źle jej w izolacji, ale i źle jej z oskarżeniem.
Będą zatem restrykcje kolejne - ale przecież nie ostatnie.
I dalej kpina i pogarda będzie: budowlane markety w weekendy wyłączą? 17-latek z opiekunem ma chodzić? w biurowcach praca ma wrzeć? wojsko wybory ma zorganizować?
A mądrale z zatroskanymi minami po plasterku zarządzeniami nas będą kroić, ciosać, oskubywać z tego, co tak bardzo ludzkie, tak nam, jak woda i ziarno, potrzebne: dotyku, pocałunku, przytulenia...
Syberyjska jest czujna i uważna. Podłe i głupie słowa na śmietnik chce wyrzucać. Na wrzutki i ustawki chce się uodpornić.
Tym razem jednak to, co powiedziane, miało zaboleć: za choróbsko i jego szerzenie, za niewydolność systemu, za dramat w opiece zdrowotnej, za bankructwa i biedę - odpowiedzialna będzie właśnie ona!
Patrzcie państwo: w normalnych czasach pojedynczy, skromny i kruchy byt, a jakiż mocarny w ekstraordynaryjnej sytuacji!
Muszę to wreszcie jej w oczy powiedzieć: jesteś kocico winna.
Nie dość jeszcze odizolowana, więc do izolatorium idź!
----
Gwoli ścisłości, syberyjska młoda już nie jest, ale jeszcze przed sześćdziesiątką, to może i nie staruszka?
Choć nie staruszka, ale chorób współistniejących nie poskąpiło jej życie.
Można powiedzieć, że w lukę ustawową/dekretową wpadła: na sklepowe, wydzielone godziny dla staruszków się nie załapie, no i na korespondencyjne głosowanie (tfu, tfu) też nie.
Jedno jest pewne: już nie system, nie decyzje rządzących, nie działania decydentów, nie interesy kapitału, nie głupota czy cynizm możnych tego świata, nie masoneria czy bezbożnicy, ale ona - kocica - ma dźwigać brzemię winy, choróbska, rozprzestrzeniania się, dramatów ludzkich i tego, co nas jeszcze czeka...
----
Ale zanim pan premier to "jeszcze" ogłosi, to kolejną śpiewankę z ukulele syberyjskiej puszczę, ku pociesze, ku pomocy
*https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-w-polsce-nowe-obostrzenia-i-zasady-6494828210509441a
Komentarze
Pokaż komentarze (70)