Droga @Intuicjo, nie mam wyjścia - wklejam notkę, bo nie zmieszczę tego, co poniżej, w komentarzu.
Nie podbieram Twojego tematu z https://www.salon24.pl/u/intuicja/1014672,czy-papiez-franciszek-czytal-esej-olgi-tokarczuk.
Raczej ze sprawą, o której z taką pasją i po raz kolejny piszesz, podążę moim syberyjskim duktem licząc, że znajdziesz u mnie coś dla siebie.
Kontynuuję w ten sposób naszą wcześniejszą rozmowę, skupioną na 1) czułym narratorze 2) czułości 3) ewentualności korespondencji z chrześcijańską tradycją .
I, oczywiście, nie przewiduję podobnego zainteresowania jak to, które wywołujesz wpisami na swoim blogu. Ale, może i Ty, i inni mnie odwiedzą? Będzie mi miło, jeśli ta nadpisana na Twojej notce refleksja na coś się przyda.
xxxxx
A zatem:
1. Twoja teza o chrześcijańskim charakterze "treści" u OT według mnie bardzo, bardzo ryzykowna. Zaś teza o "inspiracji" (Papież zainspirowany OT) - wybacz - niczym nie poparta, koncepcyjna, chyba - wybacz - lekkomyślna...
Najprościej: to, że ktoś mówi o wierze, nadziei i miłości (w którejkolwiek z konfiguracji), że wywołuje ich rangę i pochyla się nad ich kulturowym wyposażeniem, nie oznacza że cytuje, a tym bardziej potwierdza słowa św. Pawła, a już na pewno nie oznacza, że absorbuje myśl (teologiczną, filozoficzną, humanistyczną) chrześcijaństwa, wiary, religii, Tradycji itd.; dodam, że syberyjska niekiedy zmienia kolejność z Pawłowego hymnu i mówi w swoim języku: "z nich trzech najważniejsza jest nadzieja"...
2. ważne są okoliczności wypowiedzi Franciszka: Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Żeby nie przedłużać: wypowiedź Papieża jest skierowana do mediów, dziennikarzy; im ma dać do myślenia. Im ma dać po łapach.
Nazywasz wypowiedź Papieża "misją ewangelizacyjną"? Nie wiem, czy tak bym rzecz uchwyciła.
Według mnie - Franciszek kontynuuje swą pracę we współczesności chrześcijaństwa, świadomy przeobrażeń (szybkich, strasznych, groźnych), jakich wszyscy tu, teraz doświadczamy. Franciszek to nie misjonarz. To - przepraszam - reformator.
3. Franciszek mówi do dziennikarzy, mediów, czyli do dysponentów narracji określonego typu. Ta dziennikarska narracja niewiele (albo i nic!) ma wspólnego z narracją literacką.
Literatura - w uproszczeniu - to emocje, estetyka, egzystencja, metafizyka, euforia bądź katharsis.
Media to - w uproszczeniu - komunikaty, relacje, opinie, raporty, komentarze, prowokacje, propaganda, manipulacje ustawiające nas - żuczki i myszki, konsumentów i klientów - w zarządzanym przez zarządców świecie empirycznym. Narracja dziennikarska służy procesom społecznym i nie tylko jest ich komponentem, ale i katalizatorem.
4. Franciszek - w przeciwieństwie do Jana Pawła II - nie interesuje się literaturą, nie mówi o niej i nie mówi nią.
Bez wątpienia interesuje się kondycją chrześcijaństwa w aktualnym świecie, który niektórzy nazywają światem nowoczesnym. Nie dziwi zatem, że interesuje się mediami, szczególnie uprzywilejowanymi w cyfrowej rewolucji. Nie tylko wszkaże cyfrowej: bo i ideologicznej, do szpiku politykierskiej, konsupcyjnej, hedonistycznej.
5. "przedstawianie świata z czułością" - cóż znaczy?
Dyskusja o "czułym narratorze" u OT się przetoczyła, satysfakcji raczej nie przyniosła; powinnam więc póki co zostawić na boku koncepcje narratologiczne OT. A co do wypowiedzi Franciszka - jak mi, skromnemu belfrowi od poezji, komentować słowa Papieża?
6. to co mogę, to wskazać oczywistą różnicę w ontologii pojęć (wyrażeń):
a) u OT czuły narrator ma być jakby erzacem Boga, wyimaginowanego jako uważny, zaangażowany i odpowiedzialny stwórca kompletnego, fascynującego świata, a w nim fascynujących, równych sobie bytów ludzkich i nie-ludzkich.
"Czuły narrator" OT to po prostu klasyka aktu twórczego: pisanie za Boga, albo lepiej: przed Bogiem, w jego imieniu, a jeszcze lepiej: w jego zastępstwie (gdy "umarł", "abdykował", "usunął się"). Jasne, że to (obrzydliwa) pycha, ale jakie (przez wieki) znakomite artystyczne owoce nam przyniosła! Innej drogi dla artysty nie ma, mówił Czechowicz, jak pisanie PRZED BOGIEM;
b) u Franciszka "czuła narracja" to taka, która honoruje, ale p.w. poważa istniejący świat, bo świat to według dogmatów wiary dzieło dobrego, rozsądnego i przewidującego Stwórcy, biorącego odpowiedzialność za Słowo (więc i czyn), nieprzypadkowe Słowo, mające przyczynę, stanowiące i potwierdzające Ład. Taka czuła narracja nie może gwałcić Prawdy, Piękna, Sprawiedliwości, Dobra. Nie może kłamać, manipulować, lżyć, znieważać, krzywdzić, wodzić na pokuszenie, mamić, przekarmiać.
xxxxx
Jednym słowem:
1. artysta (pisarz) może jakby więcej, bo z zasady kreuje w swym dziele (dobrym czy kiepskim, arcydzielnym czy szmirowatym) świat nieistniejący (tzw. świat przedstawiony, fikcjonalny, wypowiedziany w quasi-sądach), jakoś zorientowany na świat empiryczny, ale NIGDY nie będący - nie mogący być - jego kopią;
2. dziennikarz (media) zaś może mniej, bo zobowiązują go "dobre praktyki" zawodu, mającego inny usus. Musi brać pod uwagę społeczne (polityczne, gospodarcze, wspólnotowe) skutki swych narracyjnych działań.
Co się stanie, gdy pobudzony narratologicznie dziennikarz wklei fałszywkę? Gdy dla klikań (czytalności/kasy) poniży i skrzywdzi niewinnego? Gdy insynuacją spowoduje "gniew ludu"? Gdy czczą igraszką sprowokuje nagonkę, a i postępowanie karne?
3. Franciszek powiedział wprost: "prawda dobrych historii, takich, które budują, a nie niszczą; historii, które pomagają odnaleźć korzenie i siłę, aby iść razem naprzód".
Taka narracja nie zobowiązuje literatury! Na szczęście (niektórzy powiedzą: niestety) artysta (pisarz, poeta, malarz, kompozytor) nie musi być ewangelistą:)
-----
Ale jest coś wspólnego - co wyartykułowała OT, i co wyróżnił Franciszek.
To, co ich łączy, to: "między ludźmi", razem, wspólnie, obok siebie, ze sobą, twarzą w twarz.
Tu, Intuicjo, masz rację!
Dobra narracja to taka, "która potrafi oglądać świat i wydarzenia z czułością; opowiadającej o naszym istnieniu, jako o żywej tkance ukazującej splot powiązań, poprzez które jesteśmy złączeni jedni z drugimi."
Tak. Złączeni jedni z drugim.
Odpowiedzialni za siebie.
Zobowiązani do szacunku. Do cierpliwości. Do pomocy. I do wybaczenia. Do miłosierdzia...
Mądrość "czułej narracji", tak jak rozumiem słowa Franciszka, to mądrość PO BOGU. PO CHRYSTUSIE. Nic z tego u OT, świetnej pisarki i mądrego człowieka, nie odnajduję,.
Pozostaje pytanie, jak taką mądrość, która w sposób naturalny zobowiązuje wierzących, zakorzenić w umysłowości i wrażliwości ludzi bez (a choćby obok) wiary? Jak taką mądrość, u której podstaw jest wolna wola, ale i sumienie, uczynić naszą wspólną lekcją do odrobienia?
Jeśli się uda, jeśli lekcję odrobimy, chrześcijaństwo przetrwa. "Aby iść razem naprzód" - może najważniejsze ze słów Franciszka...
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo