Jakiś czas temu miałam okazję wziąć udział w V edycji Heavy Artillery, która odbyła się w moim ulubionym poznańskim klubie - Pod Minogą. Niestety z przyczyn zdrowotnych dopiero dziś udało mi się usiąść i napisać kilka słów.
W wydarzeniu brały udział cztery zespoły: Cross Road, Midnight Frortress, Hellhaim i Dragon. Dwie pierwsze formacje absolutnie nic mi nie mówiły - więc tym bardziej byłam ciekawa jak zaprezentują się na scenie. I muszę przyznać, że oba mnie zaciekawiły zarówno brzmieniem, jak i sceniczną energią.
Na pierwszy ogień poszedł Cross Road - stosunkowo młody zespół, który powstał w 2021 roku, ale ma już w swoim dorobku jedną płytę. Chłopaki zaprezentowali ciekawy set muzyczny - który rozgrzał zgromadzonych. Nie były to tak ostre brzmienia jak Hellhaim czy Dragon - ale bardzo fajnie się tego słuchało - i na pewno ten zespół zawita na dłużej w mojej muzotece.
Jak drudzy na scenie pojawili się Midnight Fortress - i to był wulkan czystej energii. Bardzo ciekawy męski wokal - oscylujący w wysokich tonacja przypominał mi momentami legendarnego Kaja Hansena. Musze przyznać, że to był na prawdę bardzo fajny występ - chłopaki mają swój niepowtarzalny styl, który przykuwa uwagę.
Hellhaim'u chyba nie musze przedstawiać - gdyż ta formacja istnieje od wielu lat i posiada rzeszę fanów. Ja niestety wcześniej nie miałam okazji być na żadnym z ich koncertów - i się nie rozczarowałam. Mroczna gotycka otoczka w postaci chociażby czaszek współgrała z mocnymi wibrującymi dźwiękami. Hellhaim stworzył tego wieczoru małą opowieść muzyczną w mrocznym klimacie, która ożywiła muzykę - muszę przyznać, że całe to przedstawienie na prawdę zmienia sposób odbierania wrażeń muzycznych. Z resztą muzyka na żywo zawsze brzmi inaczej niż z płyty - ja osobiście uwielbiam koncerty za to, że nie ma tam tych wszystkich "upiększaczy" i mogę odbierać na żywca rytm perkusji czy wibrujące brzmienie gitar - a Panowie z Hellhaim zapewnili mi podczas tego wieczoru wiele muzycznych wrażeń.
Jako ostatni wystąpił opisywany już przeze mnie na S24 Dragon - legenda i metalowa klasa sama w sobie. Fred jak zwykle cudownie "darł ryja" jak to sam mawia. Co tu dużo mówić - zespół zagrał świetnie - a miałam już okazję być 2 razy na ich koncertach w tym roku - i to co mnie chyba najbardziej urzekło - to zmiana set listy. Oczywiście były kawałki, które "muszą" być jak chociażby "Nie zginaj kolan" ale pojawiły się nowe, których nie słyszałam na poprzednich koncertach. Nie ukrywam, że na Heavy Artillery pojawiłam się właśnie z ich powodu - i cieszę się niezmiernie, gdyż poznałam nowe zespoły - a to na prawdę budujące, że młodzi ludzie potrafią tworzyć tak fajną muzę. Niestety to co jest nam serwowane w mediach mainstreamowych u mnie wywołuje co najwyżej ból głowy - nijakie pioseneczki o niczym śpiewane przez nijakich wykonawców...
Sumując - wszystkim fanom ostrego brzmienia polecam mieć na uwadze kolejną edycję Heavy Artillery - ja na pewno się wybiorę bez względu na wykonawców - bo ten wieczór dostarczył mi wielu niezapomnianych wrażeń muzycznych.
Inne tematy w dziale Kultura