Jutro Walentynki więc naszły mnie rozmyślania o miłości. Już mówię czemu - a posłużę się własnymi obserwacjami. Otóż słowa miłość i kocham są moim skromnym zdaniem nadużywane i tak naprawdę nie wiem jaki odsetek populacji jest w stanie powiedzieć kocham drugiej osobie i to rzeczywiście ma swoje pokrycie w codziennym życiu.
Coraz częściej obserwuję jak ktoś, kto ma być tym najbliższym naszemu sercu staje się wyposażeniem naszego życia - nie, nie przesłyszeliście się - tak jesteśmy przez naszych ukochanych uprzedmiatawiani, stajemy się nieodłącznym elementem ich życia...... Dlaczego takie spostrzeżenia? Cóż ileż to razy słyszałam/widziałam jak jedna osoba z pary siedząc obok tej ukochanej/ tego ukochanego zaczyna przeglądać social media i nagle z błyskiem w oku znajduje coś ciekawego - i nie - nie jest to zdjęcie śmiesznego zwierzaka, siostry/ brata czy tejże ukochanej osoby - ale selfiak celebryty ze srebrnego ekranu, który oczarował tym jakże idealnie wystudiowanym uśmiechem. A obok siedzi ta druga osoba - często zmęczona pracą i obowiązkami. To nie ma znaczenia - palec z automatu wciska serduszko i opcję obserwuj. A ta osoba obok powoli rozpada się na tysiąc kawałków - bo widzi ten błysk w oku, ten ruch ręki, i nie - nie sprawdza bo nie chce potwierdzenia. I nie ważne, że ona tego dnia też zamieściła jakiś post - to nie ma znaczenia - bo ON czy ONA już jej nie widzą. Bo stała się meblem - wyposażeniem naszego mieszkaniożycia.
To nie ma znaczenia, że on czy ona za chwilę wstaną i zrobią obiad, kolację, pojadą z nami na zakupy - bo coś tam jest tak dla nas ważne... A ten celebryta -łłłołłłł to jest gwiazda przez wielkie G - wspiera niepełnosprawne dzieci i walczy o ochronę puszczyka plamistego....tiaaaaaaa i tak pięknie się do nas uśmiecha. No nie ważne, że nie do nas tylko do sponsora, bo za określoną liczbę lajków i folołersów będzie nagroda - nowy gadżet czy kosmetyk - tego już nie chcemy wiedzieć. Bo ten uśmiech - on wynagradza wszystko - rozjaśnia dzień i takie tam... w sumie tak do końca nie wiemy co - ale coś na pewno przecież!
I tak mija dzień za dniem, w naszych obserwowanych przybywa celebrytów (mniejszych i większych gwiazdeczek), a ta najbliższa osoba staje się coraz bardziej zwyczajna - jak kanapa, na której codziennie siadamy i jakoś nie wyobrażamy sobie życia bez niej - bo jest tym naszym wyposażeniem - choć nie zwracamy na nią uwagi. Im dalej jesteśmy tym częściej deklarujemy jak to kochamy i jak nie pozwolimy tej drugiej osobie odejść bo jest NASZA.... no właśnie... NASZA...
A gdzie w tym prawdziwa, dojrzała miłość? Gdzie budowanie relacji dzień po dniu? Dawanie zamiast brania? Stawianie tej ukochanej osoby na piedestale - bo to jest MÓJ REALNY BOHATER, który co prawda nie walczy o prawa puszczyka plamistego, ale codziennie wstaje i jest obok mnie. Codziennie wkłada wysiłek by być lepszą osobą dla mnie i dla siebie - i wiecie co jest najsmutniejsze, że dostrzec można to dopiero gdy ta osoba zniknie z naszego życia. Bo z każdym lajkiem i każdą deklaracją bez pokrycia ona będzie powoli znikała, będzie powoli obojętniała - aż zgaśnie dla nas, aby rozpalić się dla kogoś innego - kogoś kto dostrzeże w niej ten potencjał i piękno, i nie będzie musiał codziennie odwiedzać profili błaznów tego świata -- bo Gwiazdę ma obok siebie...
Dlatego w te Walentynki wyłączcie telefony i po prostu pobądźcie z waszymi połówkami - dostrzeżcie w nich te Gwiazdy i dajcie im to odczuć :)
Życzę udanego świętowania i prawdziwej, dojrzałej miłości :)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo