Przydałoby się wyremontować stodołę, ocieplić domostwo i wybudować nowy kurnik. We wsi już jest kanalizacja i wodociągi, a tutaj wciąż zamulona studnia i od wieków nie czyszczone szambo i gnojownik. Z lżejszych i cięższych spraw jest jeszcze stary park maszyn o napędzie konnym (choć Kasztanka dawno temu zdechła), dziurawy dach nad budynkami gospodarczymi, busz na ugorze, zdziczałe jabłonki i wyliniały pies na łańcuchu. Przydałby się jakiś ciągnik i porządny garaż. Także sam profil gospodarstwa możnaby zmienić - jakieś marne grosze z mleka ledwie, a pola leżą odłogiem i jałowieją.
Nad tym wszystkim do niedawna "czuwał" taki marny gospodarz - wyglądał raz na jakiś czas z domostwa i pomamrotał parę słów rozglądając się strachliwie dookoła, po czym wracał do izby wspominając, jak to gospodarstwo było silne i dochodowe za przodków.
No ale mamy przecież wybory na nowego gospodarza. Przekrzykują się w obietnicach, jak to pomalują płot, czy zawieszą nowy numerek na murze, a gospodarstwo będzie piękne i sprawiedliwe. Tak sprawiedliwe, że każda krowa równo siana dostanie! Oni to dopiero będą głośno mówić przed domostwem, a nie tak mamrotać. Dumnie będą spoglądać, a wyglądać i prezentować będą się, że ho ho!
... a jedynie o czym innym każden rozmyślał będzie wracając do izby nie zrobiwszy na obejściu znów niczego.
Inne tematy w dziale Polityka