Pomimo minimalnego wzrostu gospodarczego wzrost deficytu nastapi i nie ma oraz nie bylo co do tego zadnych watpliwosci. Nie bede tutaj komentowal wystapien klakierow Kaczynskiego na temat nowelizacji budzetu, poniewaz komentowanie glupoty, to tylko nadawanie jej wiekszej rangi.
Wyzwaniem dla ministra finansow jest w miare bezbolesne i jak najmniej szkodliwe dla gospodarki zalatanie tej dziury. Mam nadzieje, ze nie musze tlumaczyc, czemu latanie dla gospodarki jest lepsze, niz jej powiekszanie zwiekszajac wydatki? Nie? To dobrze. Przejdzmy zatem do sposobow latania.
Jacek Rostowski, wg dzisiejszego wydania Dziennika, zamierza podniesc "VAT na transport i hotele z 7 do 23 procent. Podwyżki, choć mniej drastyczne czekają także resztę towarów, bo i na nie VAT wzrośnie do 23 procent. W górę może pójść też składka rentowa."
Sa to instrumenty widoczne "od zaraz" dla kazdego konsumenta i to glownie na dobra spoza koszyka towarow i uslug pierwszej potrzeby, a wiec takich, bez ktorych mozna sie obejsc i z ktorych w pierwszej kolejnosci sie rezygnuje zaczynajac oszczedzac. Takze ogolne podniesienie stawki VAT spowoduje zacisniecie pasa przez konsumentow, a dojdzie do tego jeszcze mniejszy portfel spowodowany zwiekszeniem skladki rentowej.
Ministerstwo finansow chwali sie calkiem niezlym wzrostem konsumpcji wewnetrznej, ktora "ciagnie" wzrost PKB w gore, czym wyroznia Polske na tle calej Unii Europejskiej. Smiem jednak twierdzic, iz instrumenty, ktore MF wybiera, moze te nasza przewage jesli nie zniwelowac (wszak niektorzy ekonomisci twierdza, ze od trzeciego, no najpozniej od czwartego, kwartalu odbijemy sie juz od dna), to powaznie zmniejszyc przyspieszenie rozwoju, gdy kryzys minie.
Latac jednak musimy - lepiej zabulic ciut wiecej teraz, niz zrzucic na dalsze pokolenia znacznie wiecej pozniej.
Dlatego rozwazalbym nieco inne podejscie. Owszem, rowniez bolesne dla naszych kieszeni, rowniez majace negatywny wplyw na gospodarke, ale dajace szanse, ze zaplanowane wplywy beda praktycznie zagwarantowane - chodzi o akcyze. Paliwa, to taki towar, z ktorego nie sposob zrezygnowac, badz w wyrazny sposob ograniczyc. Jezdzic musimy, czy tego chcemy, czy nie, najwyzej czasem wybierzemy tramwaj, czy pociag, ale transportu ograniczyc nie ma jak. Pamietajac oczywiscie, by z owej podwyzki akcyzy zrezygnowac tak szybko, jak tylko gospodarka ruszy z miejsca.
Zachecam do polemiki - wszak nie mam monopolu na racje i jestem otwarty na argumenty.
Inne tematy w dziale Gospodarka