Aleksander Majewski Aleksander Majewski
300
BLOG

"Austriak" Józef Fritzl

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 6
Tej sprawy nie trzeba streszczać. Każdy słyszał historię starego bydlaka, który przez 24 lata więził i gwałcił własną córkę (z czego narodziło się siedmioro dzieci). Me(r)dia uraczyły nas również nachalnym podkreślaniem narodowości dewianta. I czy to TVP czy TVN24 gadające głowy do nazwiska Josef Fritzl nieustannie dokładały słowo „Austriak”. No cóż, jeśli dziennikarze są tak bardzo przywiązani do tzw. „prawa ziemi” zgodnie z którym o przynależności narodowej człowieka decyduje wyłącznie zamieszkane przez niego terytorium, to pozostaje ze zdziwieniem podrapać się po głowie. Sprawa ma jednak drugie, niepoprawne politycznie dno...

Okazało się bowiem, że zboczeniec „z Austrii rodem” to nie żaden rdzenny Austriak, ani też potomek nazistów (jak sugerowała większość serwisów informacyjnych), ale jeden z ocalałych z holokaustu Żydów, który jest dosyć mocno przywiązany do syjonistycznej tradycji, skoro nawet schron w którym przetrzymywał swoją córkę i spłodzone z nią dzieci, przyozdobił gwiazdami Dawida.

Do prześwietlenia pochodzenia Fritzla skłoniło mnie nachalne podkreślanie przez dziennikarzy medialnych molochów „austriackiej” narodowości. Bo czy normalne jest mówienie o facecie z Austrii w co drugim zdaniu: „Austriak Josef Fritzl” i niejasne sugerowanie jego „nazistowskiego wychowania”? Jakoś nie zetknąłem się z mówieniem „Belg Marc Ditroux” czy nawet „Niemiec Josef Mengele”...

Redakcja „Wprost” poszła jednak dalej i na okładce tygodnika (nr 21; 25 maja 2008) umieściła „austriackiego” potwora z włosami a la Michał Wiśniewski w koszulce z podobizną Adolfa Hitlera. W „okładkowym” artykule p. Monika Florek- Moskal (ta sama, która twierdziła kiedyś, że opętanie Annaliessy Michel było spowodowane stresem i trudami życia w akademiku) analizuje psychikę Fritzla i pobudki, jakie nim mogły kierować. P. Florek życzę, żeby doczekała się książki autobiograficznej Józefa Fritzla, a p. Michałowi Wiśniewskiemu współczuję wykorzystania jego podobizny do przyozdobienia żydows... pardon- „austriackiego” zboczeńca.

Moim celem nie jest ukazanie „kolejnego parszywego Żyda” (wówczas tekst zapewne znalazłby swoje miejsce w którymś ze świńskich pisemek Bubla), ale zwrócenie uwagi na kretynizm prywislanskich redakcyjek, których wiara w polit - poprawność przysłoniła etykę dziennikarską. Ludzie chcą rzetelnych informacji, a nie bełkotu, który „nie może nikogo urazić”. Tyle, że „nikogo” znaczy mniejszości seksualne i Żydów. Są bowiem zbrodnie o których mówić nie wolno wcale albo tylko w „odpowiedni” sposób. Jak widać od sprawy Leo Franka z 1913 r. wiele się nie zmieniło.

Rodzime gryzipiórki wykazały się przy okazji kolektywistyczną manierą pociągania wszystkich do odpowiedzialności. I tak mieliśmy z tuzin pytań czy mieszkańcy Amsteetten nie czują się współodpowiedzialny za wybryk starego psychopaty. P. Janusz Korwin- Mikke niedawno zakpił na swoim blogu, że równie dobrze można byłoby szukać związków wszystkich 73-latków (w końcu Fritzl jest w tym wieku) z tą sprawą. Pana redaktora Korwin-Mikkego muszę jednak zmartwić- nie chodzi tylko o kolektywistyczne zapędy dziennikarzy. W tej sprawie górę bierze bowiem duch Teodora Hertzla...

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka