Po rocznicy - tragicznej - katastrofy smoleńskiej pozostały w pamięci "gorące" przemówienia, ale i obrazki. A te ostatnie były chwilami zadziwiające.
Idzie sobie np. prezes zwycięskiej w wyborach parlamentarnych partii, a tu zmierza ku niemu - jego - prezydent, który z łaski otrzymuje podanie ręki. Powiało wręcz chłodem.
W innym miejscu uroczystości, ten sam prezydent otrzymuje uściski, głębokie spojrzenia, przytulenia, mizianie rąk, od bratanicy swego prezesa, zapewne patriotki. A trzeba nadmienić, że wszystko to przy obecności kamer, jak i również samego prezesa-pana, dzieci onej, jak i innych gości z łona jedynie słusznej... "Grubo" było.
No i przemówienia, prezydenckie o jednaniu, a prezesowe o "wieszaniu", też były "grube". Ale musiało nastąpić pewne przegrzanie na "łączach" i nastąpił brak synchronizacji. A może coś w tej "rodzinie" się wykrzywiło bądź coś się... zrodziło.
A pani Agaty nie było... Dla niej pewnie lepiej.
Inne tematy w dziale Polityka