Po przegraniu pierwszej tury wyborów prezydenckich, Paweł Kukiz poczuł się - jednak - silny swoim dobrym wynikiem i zapragnął rozdawać polityczne karty, za cudze... Rzucił był hasełko, iż i on zorganizuje debatę prezydencką /wybrał Lubin/ dla pozostających na placu gry wyborczej kandydatów. Zaraz też zatrzegł, że to on całą "zabawę" poprowadzi. Ale, gdy tylko jeden z kandydatów się wyrwał ku Kukizowi, to ten stonował i wymyślił, że prowadzącym będzie dziennikarz z "Super Expressu". Wtedy sztab drugiego z kandydatów zaczął rozważać przystąpienie do debaty. A to znów wzmogło b. kandydata - Kukiza - i postanowił, iż to jednak on będzie "ojcem" prowadzącym... Zapomniał przy tym, że ma zaplanowany w Gdańsku - w dniu owej debaty - koncert. Cóż - jednak - to dla takiego strusia pędziwiatra, który ostatnio chce być wszędzie, bo i nawet na naszym Salonie24 /jeśli to konto nie jest żartem/.
Podobne wzmożenie - od czasu do czasu - przeżywa tzw. obrońca krzyża, Andrzej Hadacz, który wchodzi w różne kadry, aby mieć fotki z politykami /z: Jarosławem Kaczyńskim, Ryszardem Kaliszem, Januszem Palikotem, Bronisławem Komorowskim, Andrzejem Dudą i innymi/ czy związkowcami /np. rolniczymi/. Normalnie facet lubi być na pierwszym planie.
Paweł Kukiz po pierwszej turze wyborczej też chce być na pierwszym planie, ale - "kurczątko" - on jest jednak przegrany, a do głowy uderzyła mu sodowa. I niby nie chce wykorzystywać ludzi, którzy go poparli, ale pewnie wymyślił sobie, że przy sztabach wyborczych kandydatów Komorowskiego i Dudy będzie "piekł" swoją pozycję, co pozwoli mu wejść na ich plecach do Sejmu. I stąd ten pomysł na debatowanie.
Póki co, b. kandydat Kukiz jest głównie krzykaczem jak wspomniany już niejaki Hadacz. I obaj się grzeją na cudzych wizerunkach. Trochę szkoda, że tak łatwo było przejść Pawłowi Kukizowi z roli buntownika w ... narcystyczne błaznowanie.
Inne tematy w dziale Polityka