maia14 maia14
1928
BLOG

"Pokłosie" - napięcie i ból

maia14 maia14 Rozmaitości Obserwuj notkę 94

Nie byłam specjalną fanką filmów Władysława Pasikowskiego, bo po dobrym "Krollu", poszedł głównie w komiks i efekciarstwo. Ponieważ - jednak - o jego nowym filmie pt. "Pokłosie" /którego jest i reżyserem, jak i scenarzystą/ usłyszałam i przeczytałam wiele sprzecznych opinii, postanowiłam przekonać się na własne oczy, jaki i o czym - dokładnie - jest ten obraz.

Akcja filmu rozgrywa się ok. 2001 r. . Oto Franciszek Kalina /grany przez Ireneusza Czopa/ przylatuje z Chicago - po dwudziestu latach - do Polski i ląduje w Warszawie. Przylatuje, bo chce spotkać się z bratem, Józefem /Maciej Stuhr/, do którego - na wieś - musi jeszcze: jechać pociągiem, autobusem, a potem przejść kawałek leśnej drogi, co kończy się utratą bagażu. Dociera i co zastaje? Brata sfrustrowanego, a sąsiadów wrogo do niego nastawionych, bo zbierał lub kupował w okolicy - z podświadomej potrzeby - żydowskie kamienne płyty nagrobne /z płaskorzeźbami i inskrypcjami/, które leżały i na drodze i po domach, a nawet przy kościele - aby umieszczać je na swoim polu. Sprawiedliwy w tej wsi stara się być proboszcz, z miejscowego kościoła /świetny Jerzy Radziwiłowicz/, czego nie można powiedzieć o młodszym księdzu /Andrzej Mastalerz/, dybiącym na stanowisko proboszcza. Jest również policjant /Zbigniew Zamachowski/, który stoi jakby obok. A role kobiece, to: Justyna /Zuzana Fialova/, starająca się być przyjazną wobec Kalinów, a także miejscowa - wiekowa - zielarka /Danuta Szaflarska/, która rzuca światełko w rozwikłanie mrocznej wiejskiej - wojennej - tajemnicy.

Zdjęcia do filmu nakręcił Paweł Edelman - są i sielskie i straszne, ale zawsze prawdziwe.

Akcja filmu jest skutecznie podkręcana lub odbrobinę zwalniana przez muzykę, Jana Duszyńskiego.

Scenografią zajął się Allan Starski i widać, że świetnie przerobił lekcję, co do wyglądu polskiej wsi - nieco zabitej deskami.

I teraz, jaki jest ten film? Po prostu nie mogłam uwierzyć, że oglądam film Pasikowskiego, ponieważ nie ma w nim zbędnych fajerwerków, ale za to jest gorzka prawda, która mocniej, niż obraz, potrafi - czasami - działać na wyobraźnię widza. W tym filmie jest napięcie - od początku do końca. Sekwencja zdarzeń chwilami przeraża, tak, że czuje się fizyczny ból. Z filmu wypływa też prawda, że czasami człowieka przerasta to, co odkrywa i staje się on podobny do tych, których krytykował czy winił. A z drugiej strony, ten który dotąd nie umiał spojrzeć bez uprzedzeń na problem, potrafi wybrać drogę oczyszczenia.

"Pokłosie", to bardzo dobry film i cała ekipa świetnie się spisała. A po jego obejrzeniu nie mam - w dalszym ciągu - pojęcia, dlaczego niektórzy czepiają się akurat Macieja Stuhra, do tego stopnia, że chcą mu odebrać prawo do polskości. Jakaś paranoja.

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (94)

Inne tematy w dziale Rozmaitości