Film pt. "Kulej. Dwie strony medalu" wyreżyserował Xawery Żuławski, wg własnego oraz Rafała Lipskiego scenariusza. I jest to kawałek historii z życia i dokonań sportowych Jerzego Kuleja, mistrza boksu.
Akcja zaczyna się od wątków z dzieciństwa Kuleja, a potem przenosimy się do roku 1964, kiedy to Jerzy Kulej (gra go świetnie Tomasz Włosok) zostaje - w Tokio - mistrzem olimpijskim, pod okiem trenera Feliksa "Papy" Stamma (Andrzej Chyra).
W domu czeka na Jerzego żona, Helena (bardzo dobra rola Michaliny Olszańskiej) z małym synkiem. A wkoło szum i uwielbienie dla Kuleja.
Przy Kuleju widać też pułkownika milicji, Sikorskiego (Tomasz Kot), który i w klubie Gwardia chce go ustawiać.
Kulej chce zawalczyć o kolejne złoto olimpijskie, w Meksyku, ale Helena chciałaby, żeby on jej i synkowi poświęcał więcej czasu oraz uwagi, ponieważ czuje się pomijana. Choć pułkownik Sikorski ma do niej słabość...
Potem są pewne zawirowania, np. hazardowe, alkoholowe, a czasami tragiczne tak, jak wypadek samochodowy, ale Kulej nie rezygnuje... Natomiast Helena prostuje - u pułkownika - jego sytuację, aż po olimpijski rok 1968, trudny też politycznie w Polsce.
Kulej jedzie do Meksyku, ale koszt może być słony...
Zdjęciami w tym filmie zajął się Marian Prokop. Są też dokumentalne. Natomiast muzyka, to praca Jana Komara i Mikołaja Majkusiaka.
Film "Kulej. Dwie strony medalu", to przybliżenie sylwetki Jerzego Kuleja, o którym nie wiedziałam np., iż tak bardzo lubił tańczyć, z żoną. A jego wybitne dokonania sportowe były okupione ciężką pracą, ale też stresem, na wielu płaszczyznach.
Inne tematy w dziale Kultura