Film pt. "Wredne liściki" /"Wicked Little Letters"/ wyreżyserowała Thea Sharrock, do scenariusza Jonny'ego Sweeta. I z aferki obyczajowej rodzi się tu kryminał.
Jedną z głównych bohaterek jest Rose Gooding /gra ją Jessie Buckley/, młoda wyluzowana, dosyć ordynarna, kobieta, która wraz z córeczką przeniosła się z Irlandii do małej miejscowości /niby bogobojnej/ w Anglii. A tam jest wciąż sobą.
Jest tam też Edith Swan /Olivia Colman/, niby "święta"..., która nawet chce się - początkowo - zaprzyjaźnić z Rose.
Edith ma też "świętego", a jednak bywa, że ordynusa, ojca /Timorhy Spall/, Edwarda, który układa jej życie... A mama /Gemma Jones/, jest tu tylko tłem.
W pewnym momencie, Edith i inni mieszkańcy... zostają zasypywani wrednymi, wulgarnymi, liścikami.
Podejrzenie pada na Rose, ku czemu przychylają się też policjanci, prócz Gladys Moss /Anjana Vasan/, która w pracy musi często znosić szowinistyczne postępowania i teksty.
Gladys, przy pomocy innych kobiet z miejscowości, zaczyna prowadzić własne śledztwo, aby dojść do tego, kto stoi za liścikami.
Prawda jest zaskakująca, ale i rozbawiająca...
Zdjęciami, w angielskim klimacie, zajął się tu Ben Davis. A muzyka, to praca Isabel Waller-Bridge.
Film "Wredne liściki" ukazuje, iż prawda bywa zaskakująca. A bogobojne - niby - środowisko, wcale nie sprzyja pozbyciu się "demonów" z niektórych głów, co może prowadzić do krzywdzenia... niewinnych.
I komedia i kryminał, a można się tu też wyluzować.
Inne tematy w dziale Kultura