Na polskie ekrany kinowe wszedł właśnie film pt. "Ferrari", w reżyserii Michaela Manna, zrealizowany wg scenariusza Troy'a Kennedy'ego - Martina. I jest to kawałek historii rodziny Ferrari, ale i też fragment sportów wyścigowych.
Głównym bohaterem jest tu Enzo Ferrari /gra go Adam Driver/, który przepisał swoje udziały w firmie na żonę, Laurę /Penelope Cruz/, gdy w czasie wojny tropili go naziści. A ich relacja popsuła się, gdy zmarł ich syn.
Enzo poznał też Linę Lardi /Shaleine Woodley/, z którą doczekał się syna. I ta tajemnica w końcu dotarła do żony...
Natomiast firma Ferrari zaczęła podupadać, a ratunkiem mogłaby być współpraca z innym potentatem samochodowym bądź zwycięstwo w długim rajdzie po Włoszech, poprowadzonym drogami publicznymi, o nazwie Mille Miglia.
I jadą..., a po drodze "wysypki" kierowców z różnych zespołów, w tym jedna wyjątkowo tragiczna i to w wykonaniu kierowcy Ferrari...
W tym filmie zdjęciami zajął się Erik Messerschmidt, a muzyką je uzupełnił Daniel Pemberton.
Film "Ferrari" dostarcza wiele emocji, tak tych związanych z wyścigami, ale i też z trudnymi ludzkimi relacjami. No i jest lekcja poglądowa co do jazdy samochodem wyścigowym czy listownych pożegnań kierowców z bliskimi, przed udziałem w zawodach. Warto było się wybrać do kina...
Inne tematy w dziale Kultura