"Czas krwawego księżyca", to film wyreżyserowany przez Martina Scorsese, wg jego oraz Erica Rotha scenariusza. I jest opisem zadziwiającej tragedii indiańskiego plemienia Osagów.
Rzecz dzieje się w Oklahomie, gdy nagle Osagowie zostają uszczęśliwieni wybuchem pokładów ropy naftowej, na swych terenach. Zaczynają wtedy opływać w luksusy. Mają piękne domy, samochody, stosy biżuterii itd. Jednak to niesie i zagrożenie, ze strony białych...
A w te szczęśliwe tereny wraca, b. żołnierz, Ernest Burkhart /świetny Leonardo DiCaprio/. Ma tam m.in. wuja, Williama Hale'a, zwanego Królem /Robert De Niro/, bo na takiego się kreuje.
Ernest poznaje młodą Indiankę, Mollie /Lily Gladstone/, która mu się podoba, a wuj mu doradza ją poślubić, dla wartości jej i jej rodziny gruntów oraz złóż ropy. Podobnie zresztą dzieje się i w przypadku innych białych mężczyzn, którzy też poślubiają Indianki.
Proceder kwitnie, a bywa, że kobiety /ale też i inni członkowie plemienia/ giną w niewyjaśnionych okolicznościach.
W końcu do sprawy włączają się FBI oraz J. Edgar Hoover i powoli wszystko się rozwikłuje...
W tym filmie są świetne - malownicze - zdjęcia, autorstwa Rodrigo Prieto. A prowadząca akcję muzyka, to praca Robbie'go Robertsona.
Film "Czas krwawego księżyca" opowiada prawdziwą historię, w którą, aż trudno uwierzyć. Trudno też uwierzyć, że kary za takie zbrodnie były w sumie niewielkie, a sprawcy potem mogli dalej funkcjonować.
Bardzo dobry film trzymający w napięciu i wzruszający, ale i też wyzwalający złość... Warto go zobaczyć i dotrwać do samego końca, choć seans trwa 3 godziny i 26 minut.
Inne tematy w dziale Kultura