"Nawiedzony dwór", to film w reżyserii Justina Simiena, a autorką scenariusza jest tu Katie Dippold. I jest wesoło, gdy pojawia się Danny DeVito...
I mamy Nowy Orlean, gdzie podobno każdy pogrzeb jest jak karnawał.
Poznajemy też astrofizyka Bena, który wymyślił zmyślny obiektyw do aparatu fotograficznego /gra go Lakeith Stanfield/, który jednak zaczyna pracować jako przewodnik po mieście...
A z drugiej strony mamy Gabbie /Rosario Dawson/, która wraz z synem zamieszkuje w pewnym dworze. Okazuje się, że nawiedzonym. I pewna ekipa chce pomóc... A jest w niej Ben, prof. historii Bruce / Danny DeVito/, ojciec Kent /Owen Wilson/ i inni.
I walczą... z duchami, w tym z Madame Leotą /Jeamie Lee Curtis/, a szczególnie z Duchem... z kapeluszem /prawdopodobnie jest to Jared Leto/.
Mroczne zdjęcia w tym filmie, to praca Jeffrey'a Waldrona. A muzyką zajął się tu Kris Bowers.
Film "Nawiedzony dwór", to i horror i komedia. A komedię tworzy tu głównie Danny DeVito. Miło, że wciąż gra i ma się dobrze.
Po poważnym i dobrym filmie "Oppenheimer" miałam ochotę na komedię. Może satysfakcja nie była pełna, jednak chwilami było zabawnie.
Inne tematy w dziale Kultura