Film pt. "Kryptonim Polska" wyreżyserował Piotr Kumik, wg scenariusza Jakuba Rużyłło i Łukasza Sychowicza. To niby komedia, ale boli...
Rzecz dzieje się głównie w Białymstoku.
I oto mamy grupę tzw. narodowców: Romana, "dowódcę" /gra go Borys Szyc/, Mariusza /Karol Bernacki/, Brajana /Mateusz Król/, Mieszka /Karol Kadłubiec/. Jest też Staszek /Maciej Musiałowski/ jeszcze nie całkiem zdegenerowany. Zresztą ten ostatni ma trochę szczęścia i spotyka Polę /Magdalena Maścianica/, która mu trochę w głowie rozjaśnia.
Ci "narodowcy" mają swoje miejsce u księdza /Piotr Cyrwus/, gdzie planują atak na synagogę. Ale to im nie wychodzi, bo zaproszony faszysta z Włoch, który miał im przewodzić, zostaje w Białymstoku wzięty za "ciapatego" i ląduje w szpitalu.
Następy zamach miał się odbyć na Paradę Równości w Warszawie, ale tu też wyszły" schody"...
Zdjęciami w tym filmie zajął się Piotr Śliskowski. Są stonowane, bo takie powinny być. A muzyka, momentami bijąca po uszach, to praca Tomasza Rałowskiego.
Film "Kryptonim Polska", ukazuje to, iż mało kumaci, ale dotknięci syndromem boga, czy chorą ideologią, mogą sporo złego uczynić. Nawet, gdy im się wydaje, że np. tort na urodziny Hitlera, to tylko zabawa.
Ten film, to niby komedia mocno przerysowana, ale i tak momentami odczuwa się ból.
Inne tematy w dziale Kultura