Na ekrany kin wszedł właśnie film pt. "Bullet Train", w reżyserii Davida Leitcha, do scenariusza Zaka Olkewicza.
I w tym pociągu /z Tokio.../ spotykają się - na zlecenie - różni zawodowi zabójcy, w tym: "Biedronka"/gra go Brad Pitt, w świetnej formie/, "Mandarynka" /Aaron Taylor-Johnson/ czy "Cytryna" /Brian Tyree Henry/. Jest też Kimura /Andrew Koji/, którego syn w szpitalu..., a on szuka zemsty. Ale są i inni...
Jednak wszystkie nici, jak i walizka z pieniędzmi, prowadzą do złego Rosjanina, o ksywie "Biała Śmierć" /Michael Shannon/.
I rozgrywa się jatka, ale intryga się rozwija i to w humorystycznych okolicznościach.
Zdjęciami w tym filmie - mocno nasączonymi... - zajął się Dominic Lewis. Natomiast muzyka to praca Jonathana Sela, który wykorzystał także znane już piosenki.
Film "Bullet Train" jest niby pełen drastycznych scen, ale jest to tak podane, że i one bawią, co robią również dialogi, szczególnie te z udziałem "Biedronki". Są też epizody, w których występują aktorzy, którzy nie są wymieni w obsadzie. Jednemu wyjątkowo udaje się rozbawić... W sumie, jest to całkiem zgrabne kino akcji, z dużą dawką humoru, a bez zbędnego zadęcia.
Inne tematy w dziale Kultura