"Książę", to film, którego zwiastun był już atrakcyjną zapowiedzią, a cały jest jeszcze lepszy. Wyreżyserował go Roger Mitchell, do scenariusza Richarda Beana i Clive'a Colemana.
Akcja dzieje się w 1961 r., a zaczyna w Newcaltle, gdy do domu Kemptona Buntona /gra go Jim Broadbent/ i jego żony Dorothy / Helen Mirren/ przychodzą komornicy, aby wymierzyć karę, za brak opłat abonamentowych za odbiór tv BBC. Pan domu tłumaczy, że tego nadawcę odłączył, ale i tak musi zapłacić... kilkunastodniowym więzieniem.
Kempton postanawia wytoczyć krucjatę, aby zwolniono emerytów i weteranów z opłat abonamentowych... I ma swój plan, jadąc do Londynu. A tam z National Gallery ginie portret Księcia Wellingtona, autorstwa Goyi, który zostaje ukryty w domu Kemptona, a przy ukryciu go pomaga syn Buntonów, Jackie /Fion Whitehead/.
Kempton chce wyciągnąć za obraz pieniądze na pomoc publiczną, ale po różnych perypetiach postanawia zwrócić go. I odbywa się sąd...
W tym filmie są świetne zdjęcia, szczególnie te z Londynu, w tym częściowo z National Gallery /byłam tam też kiedyś/, autorstwa Mike'a Eley'a. Natomiast muzyka, chwilami jak z filmów Allena, to praca George'a Fentona.
Film "Książę", to: akcja, trochę dramatu i sporo angielskiego humoru. Ubawiłam się setnie, szczególnie w części, gdy fabuła toczyła się w sądzie, na sali rozpraw.
Fajny film widziałam...
Inne tematy w dziale Kultura