Kolejna polska komedia weszła na ekrany kinowe. Teraz to "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje", w reż. Mateusza Rakowicza, do jego oraz Łukasza M. Maciejewskiego scenariusza, opartego o wątki z życia Zdzisława Najmrodzkiego, przestępcy i króla ucieczek z więzień /29 razy/.
Akcja zaczyna się w 1988 r., kiedy panuje jeszcze zgrzebna komuna, a sklepy są puste. Ale są też Pewexy, z towarami importowanymi i eksportowymi. I właśnie je "Najmro" /Dawid Ogrodnik, uroczy i zabawny/, wespół z koleżeństwem, czyli z "Młodą" /gra ją Sandra Drzymalska/, z Antosem /Jakub Gierszał/ oraz z Teplicem /Andrzej Andrzejewski/, okradają.
Potem biorą się za handel samochodami marki Polonez, oczywiście przez siebie ukradzionymi.
Natomiast sam "Najmro" zalicza kilka odsiadek, z których się wymyka. Jednak, kiedy się zakochuje w bileterce kinowej, Teresce /Marta Wagrocka/, to z czasem chce zmienić swoje życie i wyjść na wolność normalnym trybem. A sprawa się komplikuje.
Warto też wspomnieć o milicjantach, czyli o Barskim /Robert Więckiewicz/ i o Ujmie /Rafał Zawierucha/, którzy wciąż są na tropie... I z czasem wychodzi z nich szydło...
W tym filmie są świetne - mocno nasycone - zdjęcia Jacka Podgórskiego. A muzyka, to praca Andrzeja Smolika, ale swoje robią tu też piosenki z tamtych lat.
Film "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje", to i komedia, w której swoje robią odniesienia do tamtej rzeczywistości, ale jest to też film akcji, z pościgami i katastrofami samochodowymi. No i jest miłość, a "Najmro" kocha gorąco i urokliwie.
Warto iść do kina, bo można się ubawić, ale i poczuć dreszcze emocji.
Inne tematy w dziale Kultura