Prezydent USA spotkał się wczoraj - w polskim "oczku" kampanii wyborczej - z urzędującym polskim prezydentem.
Trump najpierw zaklaskał na powitanie, a potem zachwalał swoje relacje z Dudą. Ten nie był mu dłużny i wiele razy dziękował, choć trzeba przyznać, że nie zapomniał, iż jest też z Europy.
Potem podobno były ustalenia..., co do relokacji wojsk amerykańskich w NATO, bo... Niemcy zbyt mało płacą. A Duda byłby skłonny część z nich przyjąć na teren Polski.
No i poszło też o szczepionkę na koronawirusa, którą Trump obiecał Polsce, jednak chyba zapominając, iż to laboratorium w Niemczech, które chciał skorumpować i przenieść do USA, a w którym pracują też Polacy, jest najbardziej zaawansowane w jej stworzeniu.
Dodano też, że i inne firmy amerykańskie znajdą swój interes w Polsce.
I to by było na tyle, dla Polski.
Po spotkaniu delegacji prezydenci drugi raz wyszli do dziennikarzy i znów były podziękowania, ale i deklaracja Trumpa, iż on popiera Dudę w wyborach na prezydenta Polski /ma obywatelstwo?/oraz też wrzutka przeciw amerykańskim Demokratom, którym Trump zarzucił, że w miastach przez nich zarządzanych kwitnie przestępczość, a oni chcą się otwierać, a nawet likwidować... policję. Taki "dowcipniś". To ja jednak wolę dowcip i inteligencję Joe Bidena, więc... popieram jego kandydaturę w wyborach na prezydenta USA.
Inne tematy w dziale Polityka