Premier Morawiecki "wraca"... na murawy piłkarskie i na tory żużlowe. To zapewne ukłon w kierunku kibolskiego elektoratu PiS-u. Wybory prezydenckie mają się odbyć za wszelką cenę, więc z pustego... trzeba coś obiecać.
Ale prezesa tuczą, co widać gołym okiem. Możliwe, że macza w tym palce też jego odkrycie towarzyskie z TK. A "uprawianie" sportu w formie rozmów - z min. Szumowskim - o boksie, to zbyt słaby sposób na spalanie tłuszczu.
Zresztą i kandydat-prezydent, który opuścił stoki narciarskie, puchnie, co szczególnie wyszło mu na twarzy. I może się tak zdarzyć, że po kolejnym "miętowym opłatku" - wespół ze swoim prezesem - pękną.
Natomiast wielu Polakom już dziś jest niedobrze, gdy widzą co to towarzystwo przygotowuje, czyli do... urn marsz.
Inne tematy w dziale Polityka