Poczytajmy cóż takiego uchwalono w "antypolskiej rezolucji" Parlamentu Europejskiego.
Otóż PE (cytaty kursywą):
1.Uznaje za kluczowe zapewnienie, że wspólne europejskie wartości wymienione w artykule 2 TUE są w pełni przestrzegane
A oto wartości: opisane w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej
-poszanowanie godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego (jak również poszanowania praw człowieka, w tym mniejszości). Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opatym na pluralizmie, niedysktryminacji, tolerancji, sprawiedliwości i solidarności (równości kobiet i mężczyzn).
2.Jest przekonany, że wszystkie Państwa Członkowskie muszą w pełni przestrzegać prawa Unii Europejskiej w swych praktykach administracyjnych i ustawodawczych, i że wszelkie ustawodawstwo, w tym prawo pierwotne wszystkich Państw Członkowskich i państw kandydujących winno odzwierciedlać i przestrzegać podstawowych wartości europejskich, w tym zasad demokracji, praworządności i poszanowania praw podstawowych.
Po tych postanowieniach ogólnych są 3 punkty dotyczące bezpośrednio sytuacji w Polsce, w tym dwa wezwania do rządu polskiego.:
3.Jest poważnie zaniepokojony faktem, że faktyczne sparaliżowanie polskiego Trybunału Konstytucyjnego stanowi zagrożenie dla demokracji, praw człowieka i praworządności;
4.Domaga się od polskiego rządu poszanowania, opublikowania i pełnego wdrożenia bez dalszej zwłoki wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 9 marca 2016 r. oraz do wdrożenia wyroków z dn. 3 i 9 grudnia 2015 r.;
5.Wzywa polski rząd do pełnego wdrożenia zaleceń Komisji Weneckiej, dzieląc opinię Komisji Weneckiej, że Konstytucja Polski oraz standardy europejskie i międzynarodowe wymagają poszanowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego;
Kolejno Parlament Europejski - w punktach 6 i 7 - odnosi się akceptująco do działań Komisji Europejskiej (wizyta Timmermansa w Polsce i jego oświadczenia z dnia 6 kwietnia 2016 na forum Komisji).
PE z zadowoleniem przyjmuje zapewnienie Komisji, że dialog z władzami Polski będzie kontynuowany w sposób obiektywny, oparty na dowodach i współpracy niemniej jednak wzywa Komisję do uruchomienia drugiego etapu postępowania kontroli praworządności poprzez wydanie „zaleceń dotyczących praworządności” i do zaoferowania swojego wsparcia Polsce w opracowaniu rozwiązań umacniających praworządność w sytuacji jejśli polski rząd nie spełni zaleceń Komisji Weneckiej w czasie dialogu strukturalnego.
Parlament w p-kcie 8 podkreśla jednak, że wszelkie podejmowane kroki muszą szanować kompetencje UE i jej Państw Członkowskich na zasadach określonych w Traktatach i zasadzie subsydiarności.
Następnie w p-kcie 9 Parlament wzywa Komisję do regularnego i dogłębnego informowania Parlamentu o jej ocenach, dokonanym postępie i podjętych działaniach", a dalej (w p-kcie 10) wyraża wolę że dialog strukturalny pomiędzy polskim rządem a Komisją doprowadzi również do przeglądu innych decyzji polskiego rządu, które doprowadziły do obaw w zakresie ich legalności i ich możliwego wpływu na prawa podstawowe.
Po tym wszystkim Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do monitorowania także WSZYSTKICH Państw Członkowskich w takim samym stopniu w odniesieniu do poszanowania demokracji, praworządności i praw podstawowych, w celu unikania podwójnych standardów, i że Komisja przekaże wyniki swojej pracy Parlamentowi”.
W ostatnim p-kcie PE nakazuje swemu Przewodniczącemu przekazanie tej uchwały (rezolucji) Komisji Europejskiej, rządom i parlamentom Państw Członkowskich oraz Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej.
Tyle. Nic więcej. Reasumując:
- zaledwie 2 punkty rezolucji, czwarty i piąty, są bezpośrednim wezwaniem władz RP do podjęcia konkretnych działań i oba wypływają bezpośrednio z ustaleń Komisji Weneckiej, zaproszonej przez władze RP w charakterze arbitra czy też doradcy w sprawie konfliktu wokół TK.
We wcześniejszej debacie na forum PE polska premier, Beata Szydło powoływała na wagę ustaleń Komisji Weneckiej, co bezpośrednio uzasadnia oba wspomniane punkty rezolucji.
Cała reszta uchwały (rezolucji) odnosi się do postępowania "rządu UE" (Komisji Europejskiej) w sprawie Polski - ma więc w pewnym sensie charakter.wewnątrz unijnej delegacji.
Najważniejsze w tej rezolucji są przywołane w jej tekście podstawy prawne jej powstania i zakresu. Tutaj tekst rezolucji przywołuje Traktat Unii Europejskiej, ratyfikowany przez Rzeczpospolitą Polską, a więc będący źródłem prawa w Polsce i częścią naszego porządku prawnego - o randze wyższej niż ustawy !
Czy chcemy tak, czy nie chcemy, jest to okoliczność kluczowa, z której obecne władze Polski mogą się wyzwolić wyłącznie przez wyprowadzenie Polski z UE.
Drugim ważnym, przywołanym w uchwale PE, aktem prawnym, bardziej już wykonawczym, jest Komunikat Komisji do Parlamentu Europejskiego i Rady o nazwie "Nowe ramy UE na rzecz wzmocnienia praworządności", wydany przez KE 11 maja 2014.
Akt ten - coś w rodzaju rozporządzenia rządowego - ustanawia ramy działania Komisji Europejskiej w sprawie naruszeń praworządności w państwach członkowskich UE. Fakt, że Parlament go przywołuje oznacza poszerzenia ram prawnych, w jakich Komisja Europejska będzie oddziaływać na polski rząd.
Reprezentanci obecnej polskiej władzy mogą opowiadać, że sama uchwała (rezolucja) PE to papierek warty tyle co pisanina Komisji Weneckiej, więc i tak zrobią co zechcą (oni sami - przy poparciu swoich wyborców).
Szkoda, że nie widzą, że uchwała PE całkiem na serio nie tylko uruchamia strukturę wykonawczą Unii (Komisję Europejska),ale wzywa ten unijny rząd do zdecydowanych i konsekwentnych działań, dając mu na nie mocne votum zaufania.
Nie jest to regułą - często w unijnym bałaganie PE ciągnie w swoją stronę, a KE w inną, Podkreślona w uchwale jednomyślność PE i KE jest ważnym sygnałem politycznym, tym bardziej że rezolucja została przyjęta ogromną, prawie 80% większością głosów.
Pozostaje zastanowić się, jak polski obywatel powinien się odnieść do dzisiejszego zdarzenia w Parlamencie Europejskim. Słyszę, że poparcie czy współdziałanie z PE to coś na kształt konfederacji targowickiej. Trudno o większy idiotyzm - bowiem szukanie przez targowiczan wsparcia dla swoich działań politycznych u rosyjskiej carycy nie miało podstaw w ówczesnym polskim systemie prawnym i mogło uchodzić za zdradę (mimo że obóz przeciwny szukał podobnego poparcia u Prus).
Dzisiejsza Polska jest dobrowolnym członkiem Unii Europejskiej, i przyjęła tym samym za podstawę swego ustroju obowiązujący tam porządek prawny, oraz tamtejsze procedury. De facto nie są one obce, ale wspólne z naszymi rodzimymi aktami prawnymi i procedurami sprawowania władzy.
W ustawach jest opisany zakres odrębności naszych praw i form sprawowania rządów, w traktacie i prawodawstwie unijnym opisana jest część wspólna, w której dominacja praw unijnych jest bezdyskusyjna.
Zadziwiające, że dzisiejsza władza przedstawia to jako sprzeczne z naszą suwerennością, a jednocześnie skamle o stacjonowanie na naszym terytorium obcych wojsk - co jest jakoby w porządku i nie trąci targowicą, gdyż wynika z przynależności do jakiejś innej niż UE wspólnoty międzynarodowej (czy dwustronnego sojuszu).
Każdy polski obywatel funkcjonuje dowolnie w obrębie swego państwa i jego praw. Gdy państwo wstępuje do wspólnoty, to przyjmuje w swój porządek prawny także jej przepisy . Wtedy obywatel funkcjonuje na równi w swoim państwie i we wspólnocie - i żadna władza nie może go pozbawić czy ograniczyć mu wynikających z tego praw obywatelskich czy przywilejów ustrojowych – tylko dlatego, że ma taki kaprys.
Gdy słyszę, że rezolucja PE jest antypolska i godzi w nasze narodowe interesy to muszę zapytać - w jakie?
Tylu samo Polaków jest za wcześniejszym kształtem praworządności, ilu jest za jego zmianami wprowadzanymi przez PiS & ziobrogowinne towarzystwo. Jeżeli obecna władza nie baczy na połowę (przynajmniej) narodu i aspiracje tej grupy, to nie może trąbić o sobie jako o Polsce. Przecież tylko administruje naszym krajem - i to w ramach ograniczeń, jakie wynikają z posiadania zaledwie zwykłej większości parlamentarnej.
Gdy taka władza sięga po uprawnienia, jakie wynikają z posiadania parlamentarnej większości kwalifikowanej, to po prostu łamie prawo i cieszę się, że jako obywatel Unii mogę uruchomić lub wspierać mechanizmy ograniczające samowolę podobnego ośrodka politycznego.
Cieszę się - choćby jego przedstawiciel i zwolennicy śpiewali na przemian Boże, coś Polskę i Mazurka Dąbrowskiego jako dowód na realizowanie interesów Polski.
Polska to tak samo KOD, PiS, PO, Nowoczesna, Kukiści - i jeszcze większe miliony nie przypisujących sobie żadnej barwy politycznej. Polska to dziesiątki milionów obywateli naszego kraju, obywateli Unii przy okazji. Pomiędzy jedną a drugą przynależnością nie ma żadnej sprzeczności, podobnie jak z przynależnościami regionalnymi, powiatowymi czy gminnymi.
Żaden obóz polityczny nie ma monopolu na biało-czerwoną, więc ograniczanie swobody realizacji jego partykularnych celów politycznych mechanizmami wspólnoty europejskiej nie jest równoznaczne z ograniczaniem polskiej suwerenności - jaką mamy w ramach określonych sojuszów i unii.
Inne tematy w dziale Polityka