Platforma Obywatelska sporo narozrabiała przy prawie i jego wykonaniu, za co zapłaciła spory rachunek - utraciła władzę. Ostatnia jej rozróba - manipulacje z ustawą o TK i wyborem sędziów - została objaśniona przez Trybunał Konstytucyjny, a wynikające z naruszenia prawa skutki zostały przez ten Trybunał uchylone. Przypominam - wybór dwu sędziów "grudniowych" został uchylony, a ich następcy orzekają w składzie Trybunału.
Oznacza to tylko tyle, że władza sądownicza w obecnym systemie prawnym może skutecznie bronić się przed skutkami naruszeń prawa przez inne organy władzy i przed politycznymi manipulacjami - a wystarczy do tego tylko stosowanie się do rozstrzygnięć TK.
To, co w sprawie TK Platforma narozrabiała jest w sensie prawnym sprawą zamknięta.
Na czyszczenie naruszonej przez poprzednie rządy praworządności nałożyło się szereg działań nowej władzy - godzących w porządek prawny państwoa. Doprowadziło to do naruszenia praworządności w Rzeczpospolitej.
Sytuacja może być opisana czterema problemami, które zostały wywołane konkretnymi decyzjami politycznymi godzącymi w porządek prawny. Były to:
1. Wspomniene wyżej manipulacje rządów PO - sprawa została rozwiązana.
2. Blokowanie objęcia urzędu przez 3 prawidłowo wybranych sędziów TK - na kadencje rozpoczynające się w listopadzie 2015 - sytuacja nie została rozwiązana - sędziowie ci nadal oczekują na możliwośc złożenia ślubowania sędziowskiego. Rozwiązanie leży po stronie Prezydenta.
3. Zdublowanie wyboru sędziów na kadencje rozpoczynające się w listopadzie 2015 i dokonanie przez Prezydenta arbitralnego wyboru między jedną a drugą trójką sędziów. Rozwiązania na gruncie Konstytucji brak. Potrzebny kompromis.
4. Bojkotowanie (przez poddawanie w wątpliwośc podstaw prawnych) orzeczeń TK, co znajduje wyraz w odmowie Rządu RP publikacji orzeczenia TK. Rozwiązanie leży po stronie Rządu.
Prawdziwy kryzys systemowy jest wtedy i tylko wtedy, gdy na gruncie Konstytucji nie można rozwiązać impasu politycznego - wynikającego z przeciwstawnych ustaleń uchwał i ustaw podjętych przez władzę ustawodawczą oraz z woluntarystycznego zastosowania prawa przez władzę wykonawczą.
Decydującą rolę dla oceny prawnej w tych sprawach odgrywa stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, bo po to właśnie ten organ władzy sądowniczej został ustanowiony.
To, że Sejm (partia większościowa) , Senat (partia większościowa) , Prezydent i Prezes Rady Ministrów starają się przejąć uprawnienia Trybunału Konstytucyjnego wcale nie oznacza kryzysu systemowego, tylko kryzys przestrzegania zasady praworządności w obrębie tych władz.
To, że wspomniane organy władzy, składające się w całości na obóz władzy, uzurpują sobie prawo do rozstrzygnięć w sprawch podlegających kognicji TK wcale nie oznacza, że mamy zły porządek prawny - a tylko jego naruszenie.
To, że złodziej ukradł a bandyta zabił wcale nie oznacza, że sądy i kodeks karny należy odesłać na śmietnik, natychmiast ustanawiając nowe.
W takim stanie rzeczy odblokowanie czynników opisanych wyżej w punktach 2 i 4 należy wyłącznie do Prezydenta i Rządu, którzy muszą przyporządkować się literalnym nakazom obowiązującej Konstytucji. Nic więcej.
Jest to nie tylko możliwe, ale wprost przez prawo wymagane - więc jest to warunek wstępny. Najpierw treba przywrócić porządek prawny - a jest to proste i nie wymaga, czy wręcz nie może wymagać, żadnych targów.
Nie lubię snuć analogii między różnymi dziedzinami prawa, ale nie może być tak, że będę negocjował ze złodziejem ile ma mi oddać z ukradzionego mienia a ile zostawić sobie - po to, żeby nie okradł mnie po raz kolejny.
Przecież w jakimś sensie jest tak, że obóz rządzący okradł moje państwo z niektórych (ważnych!) aspektów praworządności. Złapany na tym za rękę - przez moich rodaków i instytucje zewnętrzne - woła teraz o kompromis, którym chciałby ustalać - ile ze swego łupu ma zwrócić, a czego Rzeczpospolitą na trwałe pozbawić. Tak nie może być.
Nie można też stawiać sprawy, że obóz władzy odzyska wiarygodność prawną przez podporządkowanie sie jakimś Komisjom Weneckim. Wystarczy, żeby podporządkował się polskiemu prawu, tak jak jest napisane - a w razie wątpliwości zdał się na nasz autonomiczny Trybunał Konstytucyjny.
Mamy swoje prawo i swoich sędziów i jedyne, czego nam potrzeba, to ochronić je przed polityką w wymiarze wewnętrznym i zewnetrznym.
Wdając się w spory polityczne wokół prawa tracimy na sile i sprawności - jako cała Polska.
To sprawa obozu rządzącego, że wystawia na szwank autoryt Prezydenta i Premiera, jest to też sprawa osobistego poczucia godności tych osób - na ile rozstrzygnięcia polityczne przedkładają nad porządek prawny Rzeczypospolitej - także ich Rzeczy, także ich Ojczyzny. Chyba są najpierw Polakami, a potem dopiero politykami PiS-u i chyba bardziej im leży na sercu Polska, dopiero później interes partyjny.
Niechże choćby w poczuciu tak często deklarowanego przez nich patriotyzmu, w interesie Polski, przyjmą do zastosowania przepisy Konstytycji, wycofując się z przyjętych zaniechań. Dwa małe kroki - opublikowanie orzeczenia TK i stanięcie przed ślubującymi sędziami - oczyszczają całkowicie przedpole do rozmów politycznych wokół prawa o TK. Bedą to wtedy konstruktywne rozmowy o przyszłości.
Po co nam jakieś targi i wikłanie się w zaszłościach - w atmosferze dzielącego naród konfliktu wewnętrznego i spadającego autorytetu międzynarodowego Polski. Kto i ile za to zapłaci?
Ileż to było gadania, że gdyby jakiś elektryk przyznał się otwarcie do blędu, to miałby wstęp do historii - a uparte trwanie przy raz przyjętej narracji wyrzuciło go na tej historii margines.
Może by tak skorzystać z tego dzisiaj - byłaby wtedy z historii Wałęsy jakaś uniwersalna nauka. Historia magistra vitae - nieprawdaż, moi drodzy?
Inne tematy w dziale Polityka