Zwycięstwo pani Marii Anders w wyborach uzupełniających do Senatu na pewno nie jest miażdżącym sukcesem PiS-u. Nie powinno być rozpatrywane przez PiS w prostych kategriach wygrana czy przegrana - bo przegrana byłaby tu klęską.
Podlasie, jak prawie cała ściana wschodnia, uchodzi za matecznik PiS, więc miernikiem notowań tej partii w tamtejszej społeczności jest wynik bezwzględny, wyrażony we wzroście lub spadku poparcia.
W ostatnich, terminowych wyborach reprezentujący PiS pan Bohdan Józef Paszkowski uzyskał świetny wynik - niemal 50 % głosów, dokładnie 49, 65%. Tymczasem pani Anders zyskała poparcie 47,26% głosujących, co oznacza spadek poparcia dla PiS-u w tym regionie - i to w niecałe cztery miesiące po objęciu władzy, zatem w okresie niejako "miodowym".
Żadna to złośliwa satysfakcji, tylko niepodważalny fakt, który powinien o pobudzać do refleksji.
Na pewno wynik tego głosowania został bacznie zinterpretowany w kierownictwie PiS-u. Medialnie otrąbiono, rzecz jasna, sukces - i tak też będzie kute żelazo dla ciemnego ludu, tak też zadźwięczy nieco wysilony odzew - ale nie łyżka, tylko wiadro dziegciu jest w tej beczce miodu.
Oprócz samego spadku poparcia ważny jest też wynik przeciwników p. Anders. Główny kontrkandydat, Mieczysław Bogiński (ten sam jak poprzednio dla Bohdana Paszkowskiego), startując z PSL - tym przy wsparciu PO i Nowoczesnej - uzyskał 41% głosów. a plankton wyborczy razem 11,71%.
W poprzednim rozdaniu Bagiński zyskał 27,68%, a plankton 22, 68% - przy tej samej ilości kandydatur.
Wynik planktonu oznacza wyraźne przesunięcie sympatii "trzeciej siły" w stronę opcji wyraźnie przeciwstawnej PiS-wi.
Część Podlasia objęta okręgiem wyborczym nr 59 nie jest, rzecz jasna, Polską w pigułce i przeprowadzone tam wybory uzupełniające niekoniecznie odzwierciedlają generalną tendecję zmian sympoatii politycznych, ale fakt, że PiS nie zanotował tam żadnego przyrostu, a - przeciwnie - lekki spadek sympatii jest symptomatyczny.
Symptomatyczne jest też to, że pozostająca poza wpływem PiS-u część tamtejszej społeczności nie uległa atomizacji, a - przeciwnie - zwiera się wokół przeciwbieżnego myślenia politycznego.
Jedno i drugie zjawisko należy rozpatrywać jako reakcję na obraz i poczynania dzisiejszej władzy, a zatem postrzegać jako sygnał ostrzegawczy dla niej.
Do wyborów stanęła osoba o pięknym nazwisku i powiązaniu rodzinnym, a te odbyły się w przychylnym środowisku, przy aktywnym, silnym wsparciu tuzów partyjnych, w atmosferze plebiscytu poparcia dla działań władzy - więc ich miałki dla Pis-u wynik jest dziwny i zastanawiający.
Nie ma co, szanowni Państwo - kodowskim zwyczajem - radośnie podskakiwać, tylko trzeba zmierzyć sie z prostymi pytaniami:
- dlaczego tak się stało i co tego wynika?
Inne tematy w dziale Polityka