Obłok Obłok
2823
BLOG

Syndrom A-4, czyli zgoda na spiski

Obłok Obłok Polityka Obserwuj notkę 112

25 lipca 2000  rozpędzający się na pasie startowym nr 26 lotniska Charles’a de Gaulle’a samolot Concorde (fr./ang. Zgoda) najechał z dużą prędkością (ok. 300 km/h) kołem głównego podwozia na pasek metalu – element konstrukcyjny silnika, który odpadł ze startującego wcześniej samolotu McDonnell Douglas DC-10 linii lotniczych Continental Airlines.

Opona z koła Concorda rozleciała się na kawałki, z których jeden uderzył w skrzydło, co spowodowało rozerwanie umiejscowionego tam zbiornika paliwa - a w konsekwencji  pożar. W tym momencie samolotu nie można było już zatrzymać, więc ten wzniósł się w powietrze, a następnie, po kilkudziesięciu sekundach niestabilnego lotu opadł na ziemię. 

Samolot spadł na hotel i restaurację „Les Relais Bleus”  tuż przed miejscowością Gonesse. Katastrofa pochłonęła 113 ofiar: 100 pasażerów, 9 osób załogi oraz 4 osoby znajdujące się w hotelu - m.in. dwie Polki.
Ponieważ dwie zmarłe w wyniku katastrofy Polki nie były ważnymi członkiniami żadnej partii politycznej, a żadna z nich nie była prezydentem (albo żoną tegoż), to katastrofa przeszła u nas bez żadnego spiskowo-politycznego kontekstu. Francuskim śledczym udało się ustalić przebieg zdarzeń bez współpracy z zespołem parlamentarnym polskiego Sejmu, nie wzywali też na pomoc profesora Biniendy. 

Wczoraj, 4 marca 2016, na autostradzie A-4, na wysokości miasta Brzeg, pękła opona  samochodu BMW, wiozącego Prezydenta RP. Nikt nie zna przyczyny pęknięcia - wiadomo tylko, że samochód wypadł z toru jazdy, zjechał po skarpie autostrady i zatrzymał się w polu. 

Osoba pasażera powoduje, że przeprowadzone zostanie szczegółowe dochodzenie w sprawie przyczyn zdarzenia. To normalne i pożądane, bo choć nikt nie odniósł żadnych obrażeń, to jednak  bezpieczeństwo pierwszego obywatela RP zostało wystawione na szwank. 
W zasadzie należałoby skwitować fakt i poczekać na wyniki dochodzenia - a potem podać je do publicznej wiadomości wraz z wyciągniętymi wnioskami i konsekwencjami. Na dziś tylko tyle jest do zrobienia  w formułowaniu  medialnego oddźwięku wczorajszego incydentu.

Tak by też było wszędzie, ale nie może tak być w ogarniętej polityczną paranoją Polsce. Mamy już - dzięki blogerom - medialnie wytworzony mityczny spisek na życie prezydenta. Lada moment do rozsiewania paranoi przyłączą się co poniektórzy zawodowi politycy i pismacy - bo to piękna okazja żeby zaistnieć. 

Nie znamy przyczyny samego pęknięcia opony, nie wiadomo też, czy samochód wypadł z autostrady na skutek niewłaściwej reakcji kierowcy, czy może mechanicznej bezwładności pojadu, której nie można było opanować. 

Nic nie wiemy, ale za to wiemy wszystko o zdarzeniu - w kategoriach spisku. Tu wiemy tak wiele, że też niczego konkretnie, poza tym, że spisek był. Wiele domniemanych śladów zawiera tak wiele tropów, że nawet gdy dochodzenie będzie zakończone a wyniki ogłoszone, to nie zadowolą one wszystkich twórców poszczególnych teorii spiskowych i nic nie rozstrzygnie ich wątpliwości. 

Mimo że wszelkie organy śledcze państwa znajdują sie pod kontrolą stronnictwa politycznego, z którego wywodzi się prezydent, to jednak ich stan, w następstwie ośmioletnich rządów przeciwnika politycznego, okaże się tak katastrofalny, że spisku nie wykryją, choćby opisały wszystkie  okoliczności zdarzenia.
Paranoikom już wiadomo, że organy śledcze będa spenetrowane przez dawnych funkcjonariuszy WSI, UB i agenturę FSB oraz BND. To pewnik, który nie pozwoli dotrzeć do sprawców mieudanego zamachu na życie prezydenta. 

Niezbędne będzie powoływanie komisji parlamentarnej i pomoc specjalistów zaprzyjaźnionych państw (jak na dziś to chyba tylko Węgry). Zapewne tylko wybitny polityk-demaskator , drugi Antoni Macierewicz, zostanie  obdarzony zaufaniem przez paranoików i będzie ich prowadził do wyzwolenia przez prawdę - dopóki żyją, lub nie zostaną wyleczeni. 

Brrr... nie uważam, aby posługiwanie się zarzutem o dysfunkcji psychicznej łaczącej jakąś zbiorowość, czy cechującą jednostkę, było uprawnione jako argument do obalania racji zwolenników rozmaitych teorii spiskowych. Z drugiej strony trochę źle się czuję, gdy jakaś ilość moich rodaków grzęźnie w nich, pchana politycznym szaleństwem. 

Myślę, że przed naszą psychiatrią stoi poważne wyzwanie. Muszą oni wyodrębnić  określony zespół zachowań - nazwijmy go "syndromem A-4"  - i wykazać, że nie stanowi on jednostki chorobowej, a jest zachowaniem całkiem normalnym. 

Wtedy uznam - a jakże - że żyję w normalnym kraju. 

Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (112)

Inne tematy w dziale Polityka