Komisja Wenecka? Wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest to żaden Super-trybunał Konstytucyjny Unii Europejskiej, nie jest to nawet organ unijny.
Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo (Commission européenne pour la démocratie par le droit), tzw. Komisja Wenecka, to agenda Rady Europy (tej z kolei nie należy mylić z Radą Europejską, czyli kolegium szefów państw UE, któremu przewodniczy D. Tusk).
W skład Komisji Weneckiej wchodzą przedstawiciele (reprezentanci?) kilkudziesięciu państw, w tym także pozaeuropejskich, delegowani przez ich rządy na okres 4 lat, z możliwością wznowienia mandatu. Może to sugerować polityczny charakter tego ciała, chociaż nie jest to oczywiste, gdyż organ ten tworzą konkretni ludzie, raczej oderwani od bieżącej koniunktury politycznej swoich krajów..
Są to przede wszystkim prawnicy, choć niektórzy mają za sobą karierę polityczną.
Politologicznie przyjmuje się, że Komisja Wenecka ma charakter think tanku (przetłumaczę to dość dowolnie jako "schron mędrców"), a więc niezależnej organizacji doradczej o charakterze eksperckim, nie podlegającej naciskom politycznym. Zgodnie z pełną nazwą ciało to koncentruje się na analizach statusu instytucji i procesów demokratycznych w prawodawstwie różnych państw - na ich wniosek lub potrzeby instytucji międzynarodowych.
Oprócz analiz z obszaru stricte konstytucyjnego, Komisja zajmuje się także demokratycznymi aspektami ordynacji i procedur wyborczych, a także statusem przepisów regulujących prawa człowieka.
Komisja wenecka obraduje cztery razy do roku na spotkaniach plenarnych, najbliższe odbędzie się w marcu. W międzyczasie pracami komisji zarządza prezydium.
Od grudnia 2015 roku - po raz kolejny - przewodniczącym Komisji jest przedstawiciel Włoch Gianni Buquicchio, wykładowca i wieloletni wysokiej rangi urzędnik organów Rady Europy.
Wiceprzewodniczący to:
Hanna Suchocka (Polska) pierwsza wiceprzewodnicząca;
Christoph Grabenwarter (Austria);
Herdis Kjerulf Thorgeirsdottir (Islandia);
a członkowie prezydium to:
Aivars Endzins (Łotwa);
Gagik Harutyunian (Armenia);
Il-Won Kang (Republika Korei);
Talia Khabrieva (Federacja Rosyjska).
Konkretne sprawy - tak jak obecny problem konstytucyjny w Polsce - rozpatrują Sprawozdawcy wyłonieni z grona członków. Ich opinia jest dyskutowania na zgromadzeniu plenarnym, ale w zasadzie jest ostateczna jako stanowisko Komisji. Sprawozdawcy rozpatrują sprawy osobiście, ale często korzystają z szerokiego grona ekspertów (także spoza grona członków Komisji).
Wizytująca dziś i jutro Polskę delegacja składa się z Przewodniczącego Komisji, sekretarza delegacji (będącego zarazem sekretarzem odpowiedniego organu administracyjnego Komisji) oraz czterech Sprawozdawców. Są nimi:
Michael Frendo z Malty - prawnik i polityk (min. były Minister Spraw Zagranicznych)
Christoph Grabenwarter - profesor prawa (Austria)
Jean-Claude Scholsen - profesor prawa (Belgia)
Kaarlo Tuori - profesor prawa (Finlandia)
Tak więc de iure stanowisko Komisji Weneckiej w sprawie kontrowersji konstytucyjnych w Polsce będzie efektem badań sprawy przez wymienionych czterech fachowców. Stanowisko takie ma zawsze charakter opinii w przedmiotowej sprawie - nigdy wyroku instancji arbitrażowej czy sądowniczej.
W świecie politycznym opinie Komisji nie mają charakteru wykonawczego czy wiążącego - są jednak uznawane za obiektywną ocenę badanego przedmiotu - w kategoriach prawnych właściwych demokracji, rzecz jasna.
Niektórzy polscy politycy zakładają, że ich stanowiska i relacje w sprawie rozpatrywanej przez Sprawozdawców mają jakąś decydującą wagę dla ostatecznej opinii Komisji. Słyszę półuchem żale opozycji, że ta nie może spotkać się ze Sprawozdawcami, co może u nich wytworzyć jednostronny obraz sytuacji - przedstawiony przez władze Polski.
Jest to głupie. Wizyta w Polsce jest jednym z elementów procesu budowania opinii, wcale nie najważniejszym. Gdyby zaś ująć sprawę w kategorie sporu sądowego, to mogłaby ona mieć dwie strony przeciwne - władze ustawodawcze i wykonawcze Polski kontra władze sądownicze.
Co w tej sprawie ma do powiedzenia opozycja? Czyżby tworzyła większość parlamentarną lub reprezentowała Prezydenta? A może jest eksponentem racji sądów i trybunałów, bo te same nie potrafią określić swoich racji prawnych?
Tak jak władza podnosiła argument o nieznajomości stanu rzeczy w Polsce przez polityków europejskich, tak dziś opozycja wyraża obawy o brak orientacji u Sprawozdawców. Parlament Europejski i Komisje Wenecką łączy jedno - są to organy zewnętrzne w stosunku do Polski. Dzieli je jednak diametralnie płaszczyzna rozpatrywania sprawy - tamta była polityczna, ta jest stricte prawna.
Władze ustawodawcze i wykonawcze Polski podjęły określone działania prawodawcze i wykonawcze, które złożyły się na pat konstytucyjny - zatem to stanowisko tych władz jest istotne do rozpatrzenia całokształtu problemu. Upraszczając - niech to konkretne władze "spowiadają się" ze swoich konkretnych działań, bo to one "narozrabiały". Po drugiej stronie są instytucje władzy sądowniczej - bo to one eksponują stanowisko przeciwne dla racji władzy ustawodawczej i wykonawczej. Sprawozdawcy wiedzą z kim chcą sie spotkać i o czym rozmawiać.
Przedmiotem badań Sprawozdawców nie są wizje ustrojowe takiego czy innego ugrupowania politycznego i jego przywódców, a zadaniem Komisji nie jest orzekanie o "lepszości" politycznej jednej wizji nad drugą. Wprost przeciwnie - badanie polega na obdarciu sprawy z politycznego bełkotu.
Parlament uchwalił kontrowersyjne poprawki ustawowe i podjął kontrowersyjne uchwały - więc Sprawozdawcy spotykają się z reprezentacją parlamentu. Jeżeli było to wyłącznie działanie większości parlamentarnej i pisowskich marszałków - to, tym bardziej, niech oni bronią swoich racji.
Prezydent zajął kontrowersyjne stanowisko - to niech Prezydent; jeśli zechce, objaśni je Sprawozdawcom, a nie jakiś poseł czy lider opozycji. Dla Sprawozdawców nie jest ważne stanowisko panów Schetyny, Petru, czy nawet pana Kaczyńskiego - bo rzecz dotyczy działań organów Państwa, a nie działań obozów politycznych w przestrzeni publicznej.
Rząd Polski zwrócił się do Komisji Weneckiej o opinię prawną w sprawie demokratycznej równowagi ośrodków władzy w Polsce, jakoby naruszonej przez marginalizowanie pozycji władzy sądowniczej przez obecne organy władzy ustawodawczej i wykonawczej. Opinia ma określić, czy do takiego naruszenia doszło - a jeżeli tak, to jakimi działaniami władz. Nic więcej.
O to tylko chodzi, a nie o elaborat polityczno-propagandowy w sprawach ustrojowych. Czas na kolejny etap ujadań politycznych będzie w marcu - gdy opinia Komisji Weneckiej ujrzy światło dzienne. Wtedy zapewne, ze strony niezadowolonych z opinii, padną pod adresem Komisji rozmaite utyskiwania czy zarzuty o agenturalność. Tak to już bywa w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju.
Być może znajdą się nawet tacy, co zechcą jakoś ukarać niecnotę Sprawozdawców i całej Komisji. Jedynym właściwym orężem kary będą baty. Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo obraduje bowiem w Scuola Grande di San Giovanni Evangelista w Wenecji.
Budynek ten wzniesiono w XIII wieku na potrzeby ówczesnych flagelantów - tak jako centrum ich doktryny, jak i - przede wszystkim - dla spokojnego samookładania się biczami póki nie tryśnie krew i nawet dalej, aż do nieprzytomności. Dożowie weneccy zakazali tych praktyk ulicach - stąd też wziął się początek historii budynku, w którym za miesiąc opinia Komisji Weneckiej zostanie ogłoszona.
Krwawe to miejsce, bez żadnej przenośni.
Inne tematy w dziale Polityka