W nocy z soboty na niedzielę śpimy godzinę krócej. Następuje zmiana czasu z zimowego na letni. Choć od wielu lat toczy się dyskusja o rezygnacji ze zmiany czasu, to znów musimy przestawić zegary z godz. 2.00 na 3.00.
Są zalety takiego rozwiązania. Zyskujemy dłuższe (bardziej widne) wieczory, dzięki czemu możemy być bardziej aktywni w ciągu dnia. Większość Polaków nie wstaje przed godziną szóstą rano, za to wieczorem późno chodzi spać. Oszczędzamy energię elektryczną, krócej paląc światło.
Ale są też wady. Po każdorazowej zmianie czasu nasz organizm jest rozregulowany i musi przestawić się do nowego rytmu dobowego. Dostosowywanie zegarów biologicznych do tych odmierzających czas niektórym zajmuje więcej niż 24 godziny. Mamy problemy z koncentracją, snem, ciśnieniem, systemem trawiennym.
Zobacz: Zmiana czasu to dla organizmu dyskomfort
Zmiana czasu jest kłopotliwa w transporcie kolejowym. Przy odwoływaniu czasu letniego pociągi, które są na trasie w chwili przestawiania zegarów, muszą wydłużyć postój o ok. godzinę na najbliższym posterunku ruchu, aby jechać dalej zgodnie z rozkładem jazdy. Natomiast przy wprowadzaniu czasu letniego, wszystkie pociągi, które są na trasie w chwili przestawiania zegarów, są opóźniane o dodatkową godzinę.
Przestawienie czasu z letniego na zimowy sprawia kłopoty również w transporcie lotniczym oraz systemach informatycznych (kłopoty przeliczania przy przechowywaniu i wyświetlaniu czasu w zależności od pory roku). Aby uniknąć problemów, banki z reguły na ten czas całkowicie blokują dostęp do swoich usług.
Na mapie zaznaczono kolorem niebieskim kraje, w których obowiązuje zmiana czasu, pomarańczowym - kraje w których zrezygnowano ze zmiany, czerwonym - kraje, które nigdy nie zmieniały czasu. Źródło: spidersweb.pl
Dwukrotną w ciągu roku zmianę wyznacza dyrektywa unijna z 2001 r., określająca, że czas letni trwa od ostatniej niedzieli marca do ostatniej niedzieli października. Według uzasadnienia ma ona wpłynąć korzystnie funkcjonowanie nie tylko transportu i komunikacji, ale również innych sektorów przemysłu, które wymagają stałego, długookresowego planowania. Tymczasem w samej Unii Europejskiej nie brak głosów sprzeciwu.
Na początku lutego Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której przedstawia wsparcie dla likwidacji zimowej zmiany czasu. W głosowaniu 384 europarlamentarzystów poparło nowy akt prawny, 153 było przeciw, a 12 wstrzymało się od głosu. Wśród państw UE nie ma jednak zgody, który czas ustanowić jako obowiązujący: letni czy zimowy. Większość, w tym np. Węgrzy optują za czasem letnim, tymczasem w północnych państwach UE, m.in. w Polsce, bardziej odpowiedni z geograficznego punktu widzenia byłby czas zimowy.
Letnią wersję u nas promuje PSL, które przygotowało nawet projekt w tej sprawie, ale mino pozytywnej rekomendacji Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, został odrzucony przez rząd przez niezgodność ze wspomnianą unijną dyrektywą. O zmianie czasu rozmawiała w ub. roku ze stroną społeczną Beata Szydło jako premier. Przedstawiony jej postulat zdecydowanie opowiadał się pozostawieniem w Polsce czasu zimowego, ale, dopóki Komisja Europejska nie podejmie decyzji o likwidacji zmiany czasu, również nie można go procedować. Zatem wszystko zostaje po staremu i znów musimy przestawiać zegarki.
Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w blisko 70 krajach na świecie. Obowiązuje we wszystkich krajach europejskich, z wyjątkiem Islandii i Białorusi. W 2014 roku ze zmiany czasu zrezygnowała Rosja. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964. Obecnie obowiązuje nieprzerwanie od 1977 r. Reguluje ją rozporządzenie prezesa Rady Ministrów. Ostatnie rozporządzenie rząd wydał na początku listopada 2016 r. Przedłuża ono stosowanie czasu letniego i zimowego do 2021 r.
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości