NIK skontrolowała oddziały ginekologiczno-położnicze w 7 województwach.
NIK skontrolowała oddziały ginekologiczno-położnicze w 7 województwach.

Martwe urodzenia i poronienia - pacjentki bez opieki

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

NIK sprawdziła, jak wygląda opieka szpitalna nad pacjentkami, które poroniły lub urodziły martwe dziecko. Wyniki kontroli są do przewidzenia: jest źle.

W latach 2017-2019 urodziło się ok. 1700 martwych dzieci, a u 40 tys. kobiet ciąża kończyła się poronieniem. Według szacunków lekarskich, 10-15 proc. wszystkich ciąż kończy się utratą dziecka. W Polsce ten dramatyczny wskaźnik obejmuje trzy zgony na 1000 porodów i jest na poziomie w Francji, Belgii i Węgier. Mniej w Czechach, Niemczech, Szwecji, Norwegii oraz Finlandii.

Mimo niepokojących danych w polskich szpitalach niewiele się zmienia. NIK alarmuje przed niewystarczającą opieką nad pacjentkami, niezrozumieniem specyfiki dramatu wśród medyków, fatalną komunikacją w dramatycznej sytuacji i niezapewnieniem konsultacji psychologicznych. 

- Dla rodziców są to trudne sytuacje. Dlatego wymagają oni szczególnej troski: ze strony otoczenia, najbliższych, ale także opiekujących się nimi pracowników medycznych. Aby nieść skuteczną pomoc pacjentkom w tych dramatycznych sytuacjach niezbędne są doświadczenie, wiedza, profesjonalizm i umiejętność komunikacji interpersonalnej - przypomniała Najwyższa Izba Kontroli. 

W polskich szpitalach nie jest to jednak standard - kontrolerzy sprawdzili, jak radzi sobie aż 37 placówek w 7 województwach. Wniosek? Kobietom po utracie dziecka nie zapewniono należytej opieki. - Główną przyczyną tego stanu była wadliwa organizacja całego procesu leczenia takich pacjentek oraz nieprzestrzeganie obowiązujących uregulowań, także standardów opieki okołoporodowej - czytamy w raporcie. 

W aż 57 proc. przypadków dokumentacja szpitalna była prowadzona niestarannie. Jedną z głównych bolączek jest brak fachowej konsultacji z psychologiem. Według NIK z takiej możliwości pacjentka może skorzystać, ale tylko w najcięższych przypadkach w największych oddziałach ginekologiczno-położniczych. Z anonimowej ankiety wśród matek, które straciły dzieci, wynika, że ok. 35 proc. nie miało nawet szansy porozmawiać z psychologiem. 

- Wyniki kontroli Izby wskazują, że w większości szpitali nie zachowywano należytej staranności, by zapewnić wszystkim pacjentkom, które miały takie życzenie, pomoc psychologa oraz nie dokumentowano rzetelnie, czy w przypadku każdej pacjentki doświadczającej niepowodzenia położniczego przestrzegany był standard dotyczący umożliwienia kobiecie skorzystania możliwie szybko z pomocy tego specjalisty. W 28 na 37 skontrolowanych jednostkach w dokumentacji medycznej nie odnotowywano, czy pacjentka została poinformowana o możliwości skorzystania z konsultacji psychologa oraz czy odmówiła takiego wsparcia. Brak takich informacji, nie pozwala na ocenę, czy w szpitalu przestrzegany jest ten standard - podkreślono w ustaleniach. 

Innym problemem polskiej służby zdrowia są relacje między pacjentką w dramatycznej sytuacji życiowej, a lekarzami i pielęgniarkami.

- Dyrektorzy szpitali, a także personel medyczny nie zawsze dostrzegali specyfikę opieki nad takimi pacjentkami. W wielu szpitalach brakowało odpowiedniej komunikacji z kobietami, które straciły dziecko. Personel medyczny często po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać. Praca w tak trudnych emocjonalnie warunkach wymaga dodatkowego wsparcia w radzeniu sobie z takimi sytuacjami. Natomiast lekarze, położne i pielęgniarki wielu skontrolowanych szpitali nie mieli zapewnionych odpowiednich i w wystarczającym wymiarze szkoleń i porad, jak radzić sobie ze stresem w takich sytuacjach. Położne i lekarze na pytanie odnośnie problemów i potrzeb dotyczących opieki nad pacjentkami, które poroniły, bądź urodziły martwe dziecko, wskazywali na konieczność zapewnienia szkoleń uczących odpowiedniej z nimi komunikacji - skrytykowano system opieki nad pacjentkami w raporcie NIK. 

W jednym skontrolowanym przypadku doszło nawet do pomyłki, mogącej przysporzyć traumę rodzicom - przy wypisie rozdawano broszury o tym, jak karmić dziecko wraz z informacjami o diecie matki karmiącej. Ponadto pacjentki zostają pozbawione intymności po porodzie. W szpitalach brakuje pojedynczych sal, zdarzają się przypadki położenia w pokojach kobiet po tragicznie zakończonym porodzie z matkami przebywającymi ze zdrowymi dziećmi. Innym negatywnym zjawiskiem w szpitalach jest hospitalizacja pacjentek na oddziałowych korytarzach. 

Braki personalne w 70 proc. placówek medycznych, nieprzestrzeganie przerw od pracy - to kolejne problemy proceduralne w służbie zdrowia. - W większości skontrolowanych szpitali (25, tj. 68 proc.) dopuszczano do sytuacji, w której lekarze zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych, wykonywali swoje obowiązki nieprzerwanie przez ponad 24 godziny, często na dyżurach trwających 48 godzin, w niektórych przypadkach - nawet 88 godzin - ujawniła NIK. 

Kontrolerzy wykryli nawet nieprawidłowości w postępowaniu ze zwłokami noworodków: brakowało dokumentów poświadczających wolę rodziców na temat zorganizowania lub rezygnacji z pochówku utraconego dziecka.

- W pięciu szpitalach, które nie posiadały tego dokumentu, zwłoki dzieci po poronieniach i martwo urodzonych przechowywano przez długi czas - w skrajnym przypadku było to sześć lat - podano w analizie NIK. Wytknięto też nieprawidłowe wzory oświadczeń, wprowadzające pacjentki w błąd. W efekcie nie otrzymały one nawet możliwości pogrzebania zmarłych dzieci. 

Również ten fragment kontroli izby jest szokujący: - W ponad połowie skontrolowanych jednostek (19) NIK stwierdziła nieprawidłowości w postępowaniu ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i poronionych. Sześć szpitali przekazywało zwłoki dzieci do badań histopatologicznych podmiotom zewnętrznym, bez zastrzeżenia obowiązku ich zwrotu, co uniemożliwiało ich pochowanie, a w połowie analizowanych przypadków doprowadziło do utylizacji ciał na zlecenie podmiotów wykonujących badania. W dwóch szpitalach zwłoki dzieci martwo urodzonych także kwalifikowano jako odpady medyczne i przekazywano do utylizacji - wskazano. 

NIK zawnioskowała do Ministerstwa Zdrowia o wprowadzenie obligatoryjnego zatrudnienia psychologów na oddziałach ginekologiczno-położniczych. - Najwyższa Izba Kontroli wnosi także o podjęcie przez Ministra Zdrowia, w ramach sprawowanego ogólnego nadzoru nad sprawami pozostającymi w jego właściwości objętymi ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, działań zapewniających jednolity, zgodny z obowiązującymi przepisami, sposób postępowania szpitali ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i po poronieniu - podsumowano. 

GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo